Analiza wierszy

Człowiek to wielkość i małość jednocześnie – potwierdź tę tezę przykładami z mitów, dzieł antycznych i z Biblii.



Człowiek od początku swojego istnienia dąży do doskonałości i do objęcia jak największej władzy nad otaczającym go światem. Już w pierwszej księdze Starego Testamentu, Księdze Genesis, została przedstawiona potęga ludzi – Bóg stwarza człowieka na swój obraz i podobieństwo i oddaje mu we władanie cały świat. Lecz równocześnie w tej samej Księdze ukazana jest postać człowieka uległego, słabego i grzesznego. Adam i Ewa próbując owoc z zakazanego drzewa, skazali siebie i całą późniejszą ludzkość na słabość i utratę dobrego kontaktu z Bogiem. Jak widać już na początku istnienia świata znajdujemy przykład, który potwierdza tezę postawioną w temacie i dlatego śmiało można powiedzieć, że człowiek to wielkość i małość jednocześnie. W Starym Testamencie przedstawieni są także ludzie, którzy nie mogli pogodzić się z tym, że istnieje ktoś silniejszy i potężniejszy od nich. Dlatego postanowili zbudować olbrzymią, sięgającą nieba budowlę, zwaną Wieżą Babel, aby dorównać Bogu, a nawet go przewyższyć. Chcieli zademonstrować w ten sposób swoją wielkość. Jednak w jednej chwili Bóg uświadomił im jacy są mali i słabi, i że nie możliwe jest, aby się z nim zrównali. Zniszczył twierdzę, która miała świadczyć o ich wielkości, oraz pozbawił ich możliwości posługiwania się wspólnym językiem, sprawiając, że ludzie przestali się wzajemnie rozumieć. W tej historii jest pokazana małość człowieka wobec Boga, który jest i pozostanie największy i najdoskonalszy. Przykłady na potwierdzenie tezy zawartej w temacie możemy również odnaleźć w Nowym Testamencie. Myślę, że najlepszym będzie przypowieść o synu marnotrawnym. Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy zażądał od ojca swojej części majątku i wyruszył w świat. Starszy syn był wiernym sługą swojego ojca. Gdy ten pierwszy roztrwonił wszystkie pieniądze, postanowił wrócić do domu, a ojciec przywitał go z wielką radością, co wywołało oburzenie u starszego brata. Ojciec odpowiedział mu tylko: „trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znowu ożył, zaginął, a odnalazł się”. W przypowieści tej warto skupić się na osobie młodszego brata, który przeszedł olbrzymią wewnętrzną przemianę od małości ku wielkości. Na początku postąpił źle, odwrócił się od swoich bliskich, jednak gdy zrozumiał, że sam nie da sobie rady, podjął decyzję o powrocie. I na tym polega jego wielkość, ponieważ potrzeba wiele odwagi i samokrytycyzmu, aby przyznać się do własnego błędu i prosić o wybaczenie. Człowiek jest istotą żyjącą w ciągłej niepewności. W jednej chwili odnosi sukcesy, a zaraz potem może stać się słaby i bezradny. Tak właśnie było w przypadku postaci Dedala, którą znamy z mitologii. Był on ateńskim wynalazcą, który wraz ze swoim synem – Ikarem przebywał przymusowo na Krecie. Król Krety – Minos nie chciał go wypuścić poza granice swojego kraju. Dedal skonstruował skrzydła, na których miał odlecieć razem z Ikarem z wyspy. Przed lotem wynalazca ostrzegł syna, aby utrzymywał odpowiednią wysokość. Przy zbyt niskim locie pióra, z których składały się skrzydła mogłyby nasiąknąć wilgocią, natomiast zbyt wyskoki lot groził tym, że słońce roztopi wosk, którym były posklejane pióra. Jednak Ikar zachwycony pięknem i swobodą lotu zapomniał o przestrogach ojca. Wzbił się wysoko, słońce rozpuściło wosk, a Ikar spadł do morza. Dedal po skonstruowaniu swojego wynalazku na pewno czuł się wielki i potężny, zachwycony swoim sukcesem. Jednak w kilka sekund później ten sukces przemienił się w największą porażkę jego życia. To z czego przed chwilą był tak bardzo dumny stało się przyczyną utraty ukochanego syna. W tym momencie Dedal z wielkiego konstruktora przemienił się w małego i bezsilnego człowieka. Warto również wspomnieć o kolejnym mitycznym bohaterze, królu Koryntu – Syzyfie. Był on ulubieńcem bogów i często bywał zapraszany na olimpijskie uczty. Po powrocie nie trzymał języka za zębami i rozgłaszał niektóre niebiańskie sekrety. Przez jakiś czas uchodziło mu to bezkarnie, ale pewnego dnia wyjawił jakiś bardzo ważny sekret i rozgniewany Zeus wysłał bożka śmierci – Tanatosa, aby zabił Syzyfa. Król Koryntu podstępnie uwięził posłańca. Ludzie na świecie przestali umierać. Po pewnym czasie bogowie zorientowali się co zrobił Syzyf i wysłali Aresa z poleceniem uwolnienia Tanatosa. Tak też się stało. Bożek śmierci został uwolniony, a jako pierwszy umarł Syzyf. Jednak przed śmiercią mityczny bohater polecił swojej żonie, aby pozostawiła jego ciało bez pogrzebu. Gdy król dotarł do królestwa zmarłych, wyprosił władcę podziemi aby pozwolił mu wrócić na ziemię i ukarać nieposłuszną tradycji żonę. Ten zgodził się na to i Syzyf wrócił do Koryntu. Jednak nie śpieszył się z powrotem do podziemnego królestwa. Żył, starając nie rzucać się w oczy niebianom, którzy o nim zapomnieli. W końcu w Hadesie przypomniano sobie o Syzyfie i Tanatos niespodziewanie zabrał jego duszę do podziemnego królestwa, gdzie ukarano króla Koryntu, nakazując mu wtaczać na szczyt góry olbrzymi głaz, który tuż pod wierzchołkiem góry, wyślizgiwał się z rąk umęczonego pokutnika i staczał z powrotem na dół. Syzyf jest przykładem człowieka, który kilka razy przechodził przemianę od wielkości do małości. Był wielki na początku, jako potężny władca i później, jako człowiek, któremu udało się przechytrzyć Bogów. Mogłoby się wydawać, że król Koryntu ostatecznie przegrał walkę z bogami, bo został skazany na niekończącą się karę, że niebianie udowodnili mu jego małość i niższość wobec niech. Jednak wydaje mi się, że było zupełnie inaczej. Syzyf mimo wszystko pozostał człowiekiem wielkim, gdyż kara, którą musiał wykonywać, po pewnym czasie stała się dla niego codziennością i częścią jego życia, a więc w gruncie rzeczy przestała być karą. Dlatego myślę, że tak naprawdę to Syzyf udowodnił swoją wielkość i wygrał z bogami. Istnieje jeszcze wiele przykładów potwierdzający stwierdzenie, że człowiek to wielkość i małość jednocześnie. W dzisiejszych czasach również możemy doświadczać prawdziwości tej tezy. Na ten temat na pewno dużo do powiedzenia mają ludzie bezrobotni. Przecież większość z nich kiedyś pracowała, niemała ich część zajmowała poważne stanowiska i powodziło im się w życiu, jednak w jednej chwili stracili pracę i w swoich oczach stali się ludźmi nic nie znaczącymi. Każdy z nas czasami wznosi się na wyżyny, a potem spada i staje się małym i bezradnym. Jednak nie powinniśmy na to patrzeć jak na porażkę, tylko dążyć do tego, aby wygrać z przeciwnościami losu i znowu stać się wielkimi.