Streszczenia

"Dziady III" Mickiewicza - geneza, problematyka, kompozycja...



 

Dramat romantyczny napisany przez Mickiewicza w 1832 r. z myślą o upadku powstania listopadowego. Dramat ten powstał w Dreźnie - stąd nazwa: "Dziady" drezdeńskie. Wieść o wybuchu powstania zastała Adama Mickiewicza w Rzymie. Był to grudzień 1830, ale dopiero w kwietniu następnego roku wyjechał do Paryża, a następnie przybył do Wielkopolski. Niestety, nie udalo mu sie przekroczyc granicy Królestwa Kongresowego. Po upadku powstania w marcu 1832 roku Mickiewicz wyjechał do Drezna. Geneza "Dziadów" cz. III Legenda literacka głosi, ze pomysł napisania "Dziadów" cz.III powstał w wyobraźni poety w niedziele 25 marca 1832 roku w katedrze drezdeńskiej, podczas uroczystej mszy, uświetnionej muzyką Mozarta. Pierwsza wersja utworu była gotowa 6 kwietnia, ostateczna 29 kwietnia, drukiem dramat okazał się w październiku 1832 roku.

Problematyka utworu:

Głównym problemem utworu jest ukazanie różnorodnych antagonizmów: miedzy Rosja a Polska, miedzy despotyzmem a wolnością, miedzy dobrem a złem. Despotyzm władców stal się motorem ówczesnych dziejów, panoszy się żądza władzy i ucisk narodów.

Kompozycja:

Jedynym łącznikiem miedzy częścią druga i czwarta "Dziadów" a częścią trzecia jest postać Gustawa, który przeżywa w celi klasztoru bazylianów znamienne przeistoczenie. Sowa wypisane na ścianie celi "Gustaw umarł, narodził się Konrad" maja znaczenie symboliczne. Informują, ze nieszczęśliwy kochanek werterowski Gustaw staje się bojownikiem o wolność swego narodu. To przeobrażenie było charakterystyczne w ogóle dla polskiego bohatera romantycznego, u którego romantyczna miłość schodziła na drugi plan, ponieważ głównym celem stala się walka narodowowyzwoleńcza.

Powstanie listopadowe w "Dziadach":

Bezpośrednim bodźcem do napisania "Dziadów" cz.III był upadek powstania listopadowego, poeta jednak, który nie brał udziału w powstaniu, opisał w utworze wydarzenia wcześniejsze, w których uczestniczył, związane z procesem Filaretów w Wilnie. Dedykacja, zamieszczona na wstępie dziela, brzmi: "Świętej pamięci Janowi Sobolewskiemu, Cyprianowi,Daszkiewiczowi Feliksowi Kólakowskiemu spółuczniom - spółwiezniom - spółwygnańcom za miłość ku ojczyźnie - prześladowanym, z tęsknoty - ku ojczyźnie -zmarłym w Archangielu - na Moskwie - w Petersburgu, narodowej sprawy męczennikom poświęca autor". Poeta przedstawił martyrologie polskiej młodzieży, scharakteryzował zróżnicowane pod względem poglądów i postawy ideologicznej społeczeństwo polskie, ukazał metody działania carskich urzędników.

Martyrologia narodu w "Dziadach" cz. III

Akcja pierwszej sceny rozgrywa się w celi Konrada, w klasztorze bazylianów, zamienionym wówczas na wiezienie. Wiszniowie spotykają się w wieczór wigilijny w jednej celi, opowiadają o nieprawnych sposobach wiezienia, bez przedstawienia dowodów winy, o metodach stosowanych podczas śledztwa. Powszechne było morzenie głodem, podawanie niestrawnego jedzenia. Jeden z więźniów mówi: "Tydzień nic nie jadłem Potem jeść próbowałem, potem z sil opadłem Potem jak po truciźnie czułem bóle, klucia, Potem kilka tygodni leżałem bez czucia Nie wiem, ile i jakiem choroby przebywał, Bo nie było doktora, co by je nazywał". Inny z więźniów, Jan Sobolewski, był prowadzony na przesłuchanie przez miasto i miał wówczas okazje obserwować wywóz skazańców na Sybir. Także lud zgromadzony w pobliskim kościele wyległ na ulice, ze zgroza i przerażeniem obserwując przebieg wydarzeń. Skazańcami byli młodzi ludzie, nawet bardzo młodzi. Sobolewski twierdzi, ze widział wśród nich nawet dziesięcioletnie dziecko, które nie mogło udźwignąć dziesięciofuntowych kajdan, nogi dziecka były do krwi poobdzierane łańcuchem. Wśród uwiezionych Jan Sobolewski rozpoznał swego przyjaciela Janczewskiego. Zmienił się on bardzo - wychudł, postarzał, ale cierpienie nadało szlachetny wyraz jego twarzy. Janczewski nie zauważył towarzyszącego Sobolewskiemu kaprala, toteż gestem i wyrazem twarzy dawał do zrozumienia, ze bardzo się cieszy z uwolnienia przyjaciela. Janczewski wzruszył Sobolewskiego swą szlachetną i patriotyczną postawą. Stojąc dumnie w kibitce wodził wzrokiem po plączącym tłumie, jakby chciał powiedzieć: "nie bardzo mnie boli". W momencie kiedy kibitka ruszyła, Janczewski zdjął kapelusz, podniósł w górę rękę, krzyknął trzykrotnie mocnym głosem: "Jeszcze Polska nie zginęła". Ostatnim więźniem wyprowadzonym z ratusza był Wasilewski, okrutnie bity w czasie śledztwa, nie mógł iść o własnych silach, spadł od razu z pierwszego stopnia schodów. Opis Wasilewskiego z rozkrzyżowanymi rekami sugeruje analogie miedzy cierpieniem Chrystusa na krzyżu a męka narodu polskiego. Martyrologia młodzieży polskiej w oczach opowiadającego urasta do rangi rzezi niewiniątek zarządzonej przez Heroda - cara: "Przyjm te spod sadów cara ofiarę dziecinną, Nie tak święta ni wielka, lecz równie niewinna." - zwraca się Sobolewski w modlitwie do Boga. Inny, równie przejmujący obraz męczeństwa narodu polskiego został przedstawiony w scenie noszącej tytuł "Salon warszawski". Adolf opowiada zgromadzonemu przy drzwiach salonu towarzystwu o męczeństwie Cichowskiego. Cichowski był uroczym młodzieńcem, duszą każdego towarzystwa, ulubieńcem dzieci. W niedługim czasie po ślubie został aresztowany, po czym upozorowano jego samobójstwo, pozostawiając płaszcz i kapelusz nad brzegami Wisły. Mówiono także o torturach stosowanych w śledztwie, o karmieniu śledziami bez podawania picia, o pojeniu opium, o straszeniu nocą. Żona starała się o uwolnienie męża, ale niestety, bezskutecznie. Po latach bezowocnego śledztwa przywieziono Cichowskiego do domu, potajemnie, zmuszono żonę do podpisania oświadczenia, ze mąż wrócił zdrowy z Belwederu. Przebyte śledztwo, okrutne tortury stosowane w trakcie przesłuchań spowodowały, ze Cichowski powrócił do domu z objawami choroby psychicznej. Zmienił się także wygląd zewnętrzny Cichowskiego. Był opuchnięty od złego jedzenia i wilgoci, blady, pomarszczony, mimo młodego wieku całkiem wyłysiał, a cierpienia długoletnich przesłuchań i bezsennych nocy odbiły się niezatartym piętnem w jego oczach. Adolf kończąc opowiadanie płakał nad losem Cichowskiego, głęboko wzruszona była grupa stojących przy drzwiach polskich patriotów. Represje i prześladowania stosowano także wobec nieletnich uczniów gimnazjum, wśród których zalazł się syn pani Rollison. Zrozpaczona matka przychodzi błagać senatora Nowosilcowa o łaskę dla jedynego syna, który już rok trzymany jest w wiezieniu o chlebie i wodzie. Wreszcie uzyskuje obłudna - jak się okazuje - obietnice rychłego zajęcia się sprawą syna. W istocie Nowosilcow z urzędnikami i doradcami obmyśla plan zręcznego pozbycia się więźnia, o którego męczarniach wieści krążą po Wilnie. Scena balu u senatora zostaje nagle przerwana okrutnym krzykiem zrozpaczonej matki, która wtargnęła do sali balowej, aby odsłonić przed Nowosilcowem jego własne okrucieństwo. Nieszczęśliwa matka, pozbawiona jedynej radości swojego życia, rzuca przekleństwo na Nowosilcowa, zbryzganego niewinną krwią tylu młodych ludzi.

Przytoczone przykłady martyrologii narodowej maja znaczenie symboliczne - informują czytelnika, w jaki sposób prześladowano Polaków, jak tępiono wszelkie objawy patriotyzmu, którego nosicielami była w przeważającej mierze polska młodzież.

Charakterystyka narodu polskiego w "Dziadach" cz. III

Poszczególne sceny dramatu przynoszą również charakterystykę polskiego społeczeństwa, które nie było całkowicie jednomyślne. Zdecydowanie przeważali patrioci, ale znajdowali się również w społeczeństwie kosmopolici, całkowicie obojętni na losy ojczyzny, pogodzeni z władzą cara w Polsce, a nawet tacy, którzy zaprzedali się w służbę zaborcy. Najbardziej patriotyczna grupa to młodzież wileńska, która wzrasta w atmosferze filomackiej solidarności, koleżeństwa i przyjaźni. Zasady te obowiązywały nadal w klasztornej celi. Oto Tomasz Zan, stojący niegdyś na czele towarzystwa, chce wziąć na siebie cala winę, Frejand zaś odpowiada, że dałby się chętnie powiesić, aby taki człowiek jak Tomasz mógł przeżyć choć jedną chwile dłużej. O postawie patriotycznej, męstwie, odwadze, o antycarskich nastrojach świadczą także pieśni śpiewane przez więźniów. Ta, którą śpiewa Jankowski, ma niemal bluźnierczy charakter, ponieważ jej autor stwierdza, ze dopóki tyle łotrostwa na świecie, dopóki bezkarnie jak bestia będzie rządził i Nowosilcow, dotąd trudno mu będzie uwierzyć w to, ze Jezus i Maria sprzyjają więźniom. Najbardziej dramatyczną, przepełnioną żądza zemsty pieśń śpiewa Konrad. Po każdej strofie powtarza się złowrogi refren: "Tak! zemsta, zemsta, zemsta na wroga Z Bogiem i choćby mimo Boga!". Postawa polskiego społeczeństwa została wszechstronnie scharakteryzowana w scenie pt. "Salon warszawski". Przedstawione tu towarzystwo zostało podzielone na dwie grupy - tak zwane towarzystwo stolikowe, składające się z wysokich urzędników, wielkich literatów, dam z towarzystwa, generałów i oficerów. Tematem ich rozmów są organizowane w Warszawie bale i zabawy. Wszyscy żałują, ze Nowosilcow wyjechał z Warszawy, ponieważ był świetnym organizatorem tego typu imprez. Negatywnie zostało tez przedstawione środowisko warszawskich literatów. Po wysłuchaniu opowiadania Adolfa o męczeństwie Cichowskiego toczy się dyskusja, czy jego dzieje mogą stać się tematem literackim. Literaci warszawscy zgodnie stwierdzają, że nie, ponieważ po pierwsze temat jest zbyt nowy, zbyt współczesny, żyją jeszcze uczestnicy i świadkowie tragicznych wydarzeń, a w dodatku temat jest zbyt okrutny, zbyt krwawy. "Nasz naród scen okropnych, gwałtownych nie lubi, Śpiewać, na przykład, wiejskich chłopów zalecanki, Trzody, cienie - Słowianie, my lubimy sielanki". Druga grupa - towarzystwo przy drzwiach - pozostaje w wyraźnej opozycji do obozu kosmopolitów zupełnie obojętnych na sprawy narodowe. W grupie tej rozmawia się po polsku, a nie po francusku, ostro krytykuje się postawę arystokracji. Axxx Gxxx (Adam Gurowski, uczestnik powstania listopadowego, należący do obozu demokratów) twierdzi, ze arystokracja zasłużyła sobie na to, aby zawisnąć na haku, natomiast Nxxx (Ludwik Nabielak, uczestnik ataku na Belweder, po powstaniu emigrant) ubolewa, ze ludzie o takim obliczu ideowym stoją na czele polskiego narodu. Podsumowaniem tej sceny są słowa Piotra Wysockiego (podoficera, instruktora w Szkole Podchorążych, organizatora powstania listopadowego): "...Nasz naród jak lawa, Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi, Plwajmy na te skorupę i zstąpmy do głębi". Plugawa, zimna i twarda skorupa to polska arystokracja,kosmopolityczna, obojętna na losy narodu, pogodzona z niewola i władzą cara, natomiast wewnętrzna, gorąca lawa to patriotyczna, nienawidząca carskiego zaborcy młodzież polska. Słowa te można tez interpretować w inny sposób - naród stwardniał z wierzchu, aby przetrwać najgorsze czasy, jednak pod skorupa pozornej obojętności kryje się "wewnętrzny ogień", zawsze gotów zapłonąć wielkim płomieniem. W społeczeństwie polskim znajdują się także jawni zdrajcy ojczyzny, ludzie z otoczenia Nowosilcowa - Pelikan (postać autentyczna - dr Wacław Pelikan) oraz Doktor, posiadający cechy dr Augusta Becu, ojczyma Słowackiego. Wszelkimi sposobami próbują oni wkraść się w łaski senatora, prawiąc mu komplementy, spiesząc skwapliwie z donosami. Pelikan na polecenie Doktora policzkuje Księdza Piotra, obrońce wiezionej i prześladowanej młodzieży wileńskiej. Ksiądz przepowiada Doktorowi rychła śmierć i tak tez się staje, doktor ginie od uderzenia pioruna (August Becu także zginał od uderzenia pioruna). Obaj zausznicy rywalizują nawet miedzy sobą o względy senatora, oni obmyślają perfidna metodę zgładzenia młodego Rollisona. Ich okrucieństwo i podłość na pewno nie pozostanie bez kary, a pierwsza jej zapowiedzią jest uderzenie pioruna, od którego ginie Doktor. Indywidualizm romantyczny w "Wielkiej Improwizacji" Konrad, którego Bóg uczynił poetą, cenionym przez przyjaciół i obdarzonym improwizatorskim talentem, ma wiele cech samego autora. Bohater w scenie II wygłasza monolog zwany "Wielka Improwizacja". Fragment ten jest owocem niezwykłego natchnienia poetyckiego, jednocześnie kreuje on Konrada na głównego bohatera utworu, czyni z niego wielkiego patriotę, gotowego oddać swe życie w obronie własnego narodu, stawia go ponad współwięźniami, których Konrad przewyższa silą uczucia, talentem, niezwykłą indywidualnością. Konrad nosi tez takie samo imię jak poprzedni bohater Mickiewicza, co wskazuje na to, ze obie postacie reprezentują te sama idee - nie mogą pogodzić się z niewola swojego narodu. "Wielka Improwizacja" to owoc długich, samotnych przemyśleń, których wynikiem było uświadomienie sobie tragedii narodu. Konrad buntuje się przeciw nieszczęściom, szuka ratunku w ufności religijnej, ale jednocześnie oskarża Boga o obojętność wobec własnego narodu. W szczytowym momencie niezwykłego uniesienia, Konrada ogarnia poczucie niezwyklej potęgi, równej mocy boskiej: "Dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili Dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko dumny". Konrad mówi o swej wielkiej miłości do ojczyzny, którą tak bardzo pragnie widzieć szczęśliwą i wolną. W tym celu żąda od Boga, aby mu dal moc panowania nad światem ("daj mi rząd dusz!"), wówczas będzie rządził ludźmi czystym aktem woli - uczuciem. Bunt przeciwko obojętnemu na nieszczęścia ludzi Bogu wyraża się w trzech kolejnych bluźnierstwach: Bóg nie jest miłością, lecz mądrością, miłość to tylko omyłka Boga, a Bóg nie jest ojcem świata, lecz jego..."carem" - dopowiada diabeł. Konrad czuje, ze nadeszła wielka chwila, chce jak mityczny Prometeusz podjąć samotna walkę z Bogiem w celu uszczęśliwienia narodu. To równanie się z Bogiem jest przejawem wielkiego indywidualizmu Konrada, jego zarozumiałości i pychy. Utożsamianie się z ojczyzną, chęć podjęcia samotnej walki o dobro narodu, uszczęśliwienia ludzi przez jednostkę - taką postawę bohatera nazwano prometeizmem, od imienia mitycznego Prometeusza, który wbrew boskiej woli darował ludziom ogień, uczył ich rożnych rzemiosł i umiejętności, a za co poniósł surową kare. Buntujący się przeciwko Bogu Konrad, mimo swego patriotyzmu i umiłowania narodu, którego cierpienia odczuwa jak swoje własne, ponosi klęskę. Bluźnierstwa wypowiedziane przez Konrada powodują, ze popada on w moc szatana. Tak wiec mimo ze Adam Mickiewicz nie przedstawił bezpośrednio wydarzeń związanych z powstaniem listopadowym poprzez "Wielka Improwizacje", wypowiedział się na temat przyczyn jego klęski. Skrytykował to, ze Konrad działa w osamotnieniu, świadomie wywyższa się ponad ludzi, o których szczęście i wolność chce walczyć: "...z góry na ludy spoziram (...) Gdzie człowiek, co z mej pieśni całą myśl wysłucha". Podobnie spiskowcy zaprzepaścili wielką szanse zwycięstwa, ponieważ nie pomyśleli o tym, aby zaangażować do walki cały naród.

Mesjanizm "Widzenia Księdza Piotra" - "Dziady" cz. III

Poeta okazując klęskę Konrada nie chciał pozostawiać czytelnika w przekonaniu, ze naród polski nie ma już żadnej szansy na odzyskanie niepodległości. Te nadzieje przedstawił autor w symbolicznym "Widzeniu Księdza Piotra". Rozpoczyna się ono od obrazu prześladowanej młodzieży wileńskiej, wywożonej na Syberię. Ksiądz Piotr zwraca się z dramatycznym pytaniem do Boga: "Tam na północ - Panie, Panie! Takiż to ich los - wygnanie! I dasz ich wszystkich wygubić za młodo, I pokolenie nasze zatracisz do końca". W dalszej części swej sennej wizji ksiądz Piotr widzi jedno "dziecię", któremu udało się ujść z życiem. Wyrośnie ono na obrońce i wskrzesiciela narodu. Mickiewicz nadaje mu tajemnicze imię "czterdzieści i cztery", którego znaczenie mimo różnych prób interpretacji nie zostało ostatecznie wyjaśnione (według Kabały znaczy to "Adam"). Po tym proroctwie następuje obraz męczeństwa narodu polskiego, ukazany w sposób analogiczny do męczeństwa Chrystusa na krzyżu. Tak jak Chrystus był Mesjaszem (Zbawca, Odkupicielem) dla całej ludzkości, tak Polska ma spełnić podobna role wobec narodów europejskich, pozostających w niewoli. W tym przekonaniu o niezwykłym posłannictwie wybranego narodu zawiera się istota mesjanizmu. W myśl tej teorii Polska jest Chrystusem narodów, gdy więc miara się wypełni, Polska, tak jak Chrystus, zmartwychwstanie, odzyska wolność i przyniesie ją innym ujarzmionym narodom. Zanim to jednak nastąpi ukazana jest symboliczna scena ukrzyżowania Polski, w którym niepoślednią role odgrywają państwa europejskie. Role Heroda w tym akcie pełni car Mikołaj I; Piłatem, omywającym ręce jest Francja, która mimo zabiegów dyplomatycznych ks. A. Czartoryskiego nie udzieliła Polsce pomocy. Role żołdaków pełnia Prusy i Austria, a żołdak Moskal wytacza krew niewinnego narodu, zostaje tez nazwany "najgłupszym, najsroższym z siepaczy". W końcowej części widzenia poeta powraca do wizji wskrzesiciela narodu, nazywa go namiestnikiem wolności na ziemi, powtórnie nazywa go tajemniczym imieniem: "Z matki obcej, krew jego dawne bohatery, A imię jego czterdzieści i cztery".

"Dziady" cz. III – "Ustęp"

Utwór kończy się tak zwanym "Ustępem", w którym poeta zawarł swe refleksje dotyczące despotycznych żadów carskich. Ta cześć utworu nie łączy się z dramatem ani pod względem fabuły, ani ze względu na formę - ma bowiem charakter epicki. We fragmencie zatytułowanym "Droga do Rosji" stwierdza, ze naród rosyjski jest tak samo ciemiężony przez swego władcę. Na razie ten prosty, biedny lud nie wie jeszcze, co to jest wolność, ale nadejdzie jeszcze taki dzień, kiedy powstanie przeciwko swym władcom i ciemiężycielom. Z zaciekłą nienawiścią wypowiada się też poeta o carskiej tyranii we fragmencie "Przedmieścia stolicy" stwierdzając, że piękne budowle państwa carów wzniesione zostały dzięki niewolniczej pracy podbitych narodów, a wiec "krwią Litwy, łzami Ukrainy i zlotem Polski". Podobne przekonanie zostało przedstawione we fragmencie "Petersburg", gdzie poeta opisuje jak powstawał ten "Paryż północy". Na rozkaz cara przy budowie tego miasta pracowały setki tysięcy rosyjskich chłopów, tysiące poniosło śmierć. Poeta przewiduje jednak, że kiedyś nadejdzie kres państwa tyranów. Mówi o tym w wierszu "Ustępu" pt. "Pomnik Piotra Wielkiego". Mail on być wyrzeźbiony na wzór pomnika Marka Aureliusza, ale tamten rzymski wódz i cesarz był czczony przez swój lud i uważany za ojca, toteż jego koń stąpa "równym krokiem", aby ludzie mogli podejść bliżej władcy. Natomiast ką Piotra Wielkiego przedstawiony został w szalonym pędzie, a więc tratuje wszystko na swej drodze, nie zważając na nic. W zakończeniu wiersza poeta pyta: "Lecz skoro słonce swobody zabłyśnie I wiatr zachodni ogrzeje te państwa, I cóż się stanie z kaskadą tyraństwa." Na szczególna uwagę zasługuje "Przegląd wojska". Ukazana tu została potęga militarna państwa carów, despotyzm władcy, usilne zabieganie generałów o względy cara. Wstrząsający jest widok placu po przeglądzie wojska, na którym pozostało dwadzieścia trupów żołnierzy. Jedni zostali stratowani końskimi kopytami, inni zamarzli, inni zostali uderzeni kolbą w głowę, kiedy zmylili krok w marszu. Przerażający w swym okrucieństwie jest obraz rannego człowieka, z poszarpanymi wnętrznościami, któremu zabroniono krzyczeć, aby car nie zwrócił uwagi na ten nieprzyjemny widok, a żołnierz przyzwyczajony ślepo spełniać rozkazy, zaciął usta z bólu i zamilkł. Ze zmiażdżonym ramieniem, przeklinając cara pozostał na placu młody Litwin, któremu dowódca umyślnie dał narowistego konia mówiąc: "Niech skręci szyje Lach sobaka". Nazajutrz po paradzie odnaleziono jeszcze jednego trupa - oficerskiego sługę, który pozostał tam, czekając na rozkaz pana, który o nim zapomniał. Wiersz ten kończy się ogólną, pełna żalu refleksją poety: "O biedny chlupie! heroizm, śmierć taka, Jest psu zasługa, człowiekowi grzechem (...) O biedny chlupie! za cóż mi łza płynie, I serce bije, myśląc o twym czynie. Ach, żal mi ciebie, biedny Słowianinie! Biedny narodzie! żal mi twojej doli, Jeden znasz tylko heroizm - niewoli".

"Dziady" cz. III jako dramat romantyczny

"Dziady" cz. III to jeden z najwybitniejszych polskich dramatów romantycznych, utwór o niezwykłej sile oddziaływania, zadziwiający różnorodnością zastosowanych środków artystycznych. Konrad jest typowym bohaterem romantycznym, jak Prometeusz skłócony z Bogiem, człowiek o wybitnej indywidualności, pełnym tragizmu, którego źródłem jest nieszczęście jego narodu. Typowo romantyczne jest również celowe nieprzestrzeganie klasycznej zasady trzech jedności: miejsca, czasu i akcji, a także łączenie w ramach formy dramatycznej elementów epickich i lirycznych. Charakter epicki maja opowiadania Sobolewskiego i Adolfa o męczeństwie polskiej młodzieży, wiersze zamieszczone w "Ustepie", natomiast "Wielka Improwizacja" to fragment o charakterze lirycznym, choć nie pozbawiony cech dramatycznych, o silnym napięciu emocjonalnym (bunt przeciw Bogu, walka o dusze Konrada). Wybitnym osiągnięciem poety jest również umiejętne wprowadzanie scen realistycznych i fantastycznych, w zależności od tematu. Sceny realistyczne dotyczą zazwyczaj niedawnej przeszłości Polski, okazują martyrologie społeczeństwa czy tez jego charakterystykę. Sceny fantastyczne to przede wszystkim dramat Konrada oraz sceny wizyjne dotyczące przyszłości Polski, ukazane w widzeniu księdza Piotra. W scenach tych mamy do czynienia z działaniem sil nadprzyrodzonych, egzorcyzmami, złymi i dobrymi mocami, prowadzącymi walkę o dusze człowieka. "Dziady" to dramat o luźnej kompozycji, w którym poszczególne sceny łączy wspólna idea dramatu - problem niewoli narodowej i towarzysząca mu wiara w odzyskanie niepodległości. Mickiewicz starał się również zastosować w dramacie efekty muzyczne - w klasztornej celi więźniowie śpiewają patriotyczne pieśni. Konrad przedstawia siebie jako orla walczącego z czarnym krukiem przy akompaniamencie fletu. Natomiast po "Improwizacji" dochodzą do jego celi odgłosy pieśni bożonarodzeniowych, a chór aniołów śpiewa na notę "Aniole pasterzom mówił". Na balu u senatora menuet zastąpiony został po wtargnięciu pani Rollison aria komandora z opery "Don Juan". O wielkości dzieła świadczy niezwykłe wrażenie, jakie "Dziady" wywarły nie tylko na Polakach, dla których był to dramat narodowy, ale także na przedstawicielach innych narodowości. O wielkości dzielą z entuzjazmem pisała znana francuska pisarka George Sand: "Prześladowanie, cierpienia i wygnanie rozwinęły w nim siły, nie znane mu przedtem. (...) Od czasów proroków Syjonu, od czasu ich łez i jęków, żaden głos nie wzniósł się z taką siłą, aby opiewać przedmiot tak ogromny, jakim jest upadek narodu".