Młoda Polska

Czy życie jest coś warte, jeśli honor stracony? Moje rozważania po lekturze "Lord Jim"



Powieść Josepha Conrada - "Lord Jim" to powieść, która ukazuje świat marzeń, dążeń bohatera do ich spełnienia. Głównym bohaterem jest syn anglikańskiego pastora z Essex. Wyniósł z domu surowe zasady moralne. Już jako młody chłopak przejawiał skłonność do marzeń, pragnął zostać bohaterem. Marzył o sytuacji, w której mógłby sprawdzić swój charakter, przekonać się czy jest w stanie sprostać trudnym wymogom rzeczywistości. Sądził, że trudne, pełne niebezpieczeństw życie marynarza spełni w tym względzie jego oczekiwania. Nie sądził jednak, że zacznie się zastanawiać nad sensem dalszego życia. Na statku szkoleniowym wyuczył się morskiego rzemiosła, przeszedł z czasem wszystkie stopnie edukacji a w końcu został pierwszym oficerem na statku "Patna". Owy statek w trakcie przewożenia ośmiuset mahometańskich pielgrzymów zaczął tonąć. Nastąpiła chwila prawdziwej grozy. Dla Jima była to sytuacja, w której mógłby sprawdzić samego siebie. Pragnął przecież takiego życiowego egzaminu. Niestety, stchórzył. Wraz z czterema członkami załogi skoczył do łodzi ratunkowej. Uciekł pozostawiając ośmiuset ludzi na pastwę losu. Złamał przy tym wszelkie prawa kodeksu morskiego, nakazującego załodze statku pozostać w razie katastrofy do końca na pokładzie. Odtąd Jim żyje z poczuciem hańby i pogardy dla samego siebie. Staje przed sądem morskim. Zostaje zdegradowany i pozbawiony prawa wykonywania zawodu. W trakcie procesu zachowuje godność, nie stara się tłumaczyć, usprawiedliwiać. Wie, że postąpił haniebnie. Nie może znaleźć dla siebie miejsca. Do chwili owego tragicznego skoku z tonącego statku wszystko w życiu bohatera było w miarę jasne i uporządkowane. Prawdziwy zamęt i niepokój wprowadził dopiero wypadek na "Patnie". Ucieczka z niej zaważyła nad całym życiem Jima, sprawiła, że poszukiwał on rozpaczliwie szansy odkupienia. Skok z "Patny" był równoznaczny z utratą honoru. Jim okrył się w ten sposób hańbą. Sprzeciwił się zasadom kodeksu moralnego. Naruszył surowe reguły marynarskiego dekalogu. Zdradził samego siebie. Nie sprostał sytuacji, dał się zaskoczyć, nie był gotowy na to by zwycięsko przetrwać próbę charakteru. Chodzi przecież o to jak sam mówił: "żeby człowiek był w pogotowiu. Ja nie byłem wtedy". Powodem, dla którego Jim skoczył ze staku mógł być strach przed śmiercią. Wciąż brzmiał mu w oczach rozpaczliwy głos mechanika "ta nędzna gródź lada chwila puści i parszywy gruchot pójdzie z nami na dno jak kamień". Jima przeraziła wizja tonących w wodzie ośmiuset pasażerów przy zaledwie siedmiu łodziach ratunkowych. Wyobraził sobie panikę, jaka powstanie i wpadł w popłoch. George nazwał go tchórzem, bo nie chciał skoczyć ze statku. Zraziło to męską ambicję Jima. Jednocześnie z dołu z łodzi ratunkowej dobiegał go ponaglający okrzyk "skacz, złapiemy ciebie, skacz!". Jim wiedział, że mechanik już nie żył, że mógłby skoczyć zamiast niego. "Skoczyłem (...) tak mi się zdaje". Reakcja Jima ujawnia, że było klika powodów jego ucieczki, ale zadecydował impuls. Ocena czynu nie jest jednoznaczna. Oficer francuskiej kanonierki, która przyholowała tonący parowiec do portu, powiedział: "na służbie, rozumie pan, odważnym być się musi, tego wymaga nasz zawód (...), ale honor, honor!- to jest rzeczywiście to co naprawdę istnieje, a co życie może być ale jeśli honor jest stracony". Tylko wierność wartościom pozwoli zachować człowiekowi twarz. Jeśli je zdradzimy, zdradzimy jednocześnie samych siebie. J. Conrad stawia człowiekowi najwyższe wymagania. Jeden nierozważny czyn może zniszczyć całe życie człowieka. "Lord Jim" to opowieść o człowieku, który ma świadomość, że kiedyś wyrządził zło. Poczuwa się do odpowiedzialności za niego. Dla marynarzy honor jest sprawą priorytetową, więc w chwili, gdy go tracą, życie traci dla nich sens. Hańba to najgorsze, co może spotkać. Jim chciał zostać bohaterem, lecz stało się odwrotnie. Zostawił plamę na swoim honorze. Życie po takim wydarzeniu jest już zupełnie inne. Ludzie wokół zaczynają inaczej patrzeć. Dla Jima było ważne, aby żyć tak jak przed wypadkiem lub lepiej. Niestety, skaza na honorze była zbyt duża.