Język polski

Historia narzucała twórcom literatury powinności. Omów, jak pojmowali i realizowali wybrani przez Ciebie pisarze w swoich dziełach.



Czy historia naprawdę narzuca twórcom literackim jakieś powinności? Czy literaci prócz pięknych opowieści, wierszy i sielanek kiedykolwiek pisali inne rzeczy, czy stali na straży dobra, czy czuwali i jakoś pomagali narodowi? Od zarania dziejów, w prawie każdej epoce literackiej, od starożytności po współczesność, gdy tylko zagrażało krajowi jakieś niebezpieczeństwo, gdy pojawiały się rygory i zakazy, a strach było o tym mówić, gdy zwykli ludzie nie zauważali lub nie chcieli zauważać zagrożeń, czy ktoś wtedy się pojawiał i demaskował zło?. Oczywiście, pisarze za każdym razem potrafili ukazać aktualnie nurtujące społeczeństwo tematy. Choć może nie w bezpośredni sposób, ale pisarz zawsze ukazywał sedno danej sprawy zwracał uwagę na te, na które należało położyć większy nacisk. Jednak czy na pewno? Na podstawie książek S.Żeromskiego „Przedwiośnie” i M.Bułhakowa „Mistrz i Małgorzata” postaram się udowodnić, jak pojmowali i realizowali tę misję literaci z okresu międzywojennego. Żeromski, zainspirowany opowieściami ludzi, którzy przeżyli rewolucję w Baku, dwójki przyjaciół tworzy powieść pod tytułem „Przedwiośnie”, jest to opowieść o życiu młodego chłopca, chłopca o imieniu Cezary Baryka. Przedstawia w niej o losach bohatera, o tym, jak wplątał się w rewolucję, jak do niej doszło i jak ona się skończyła. Ukazuje zwykłym ludziom, czym jest naprawdę. Żeromski zagłębia się w ten temat i opisuje kolejne kroki młodego rewolucjonisty, otwierając człowiekowi oczy. Uświadamia, jak w jej imieniu dochodzi do krwawych rzezi „burżujów”. Mianem „konfiskat” określa się grabieże i rozboje. Autor tłumaczy, że rewolucja nie kończy się niczym innym jak tylko bezsensowną rzezią. Okazuje się, że dotychczas walczący nie zyskują nic w sprawie, o którą się zmagali, a tak zwany „towarzysz” zagarnia dla siebie czy „tego wyżej” wszystko. Nawet obrączkę ślubną z dłoni matki Cezarego. Autor poczuwa się do obowiązku dodać otuchy czy „pokrzepić serca” rodaków, ustami Seweryna Baryki opowiada historię o szklanych domach. Razem z nim trzeba wierzyć, że stać nas na imponującą odbudowę kraju. Żeromski tworzy ten mit, gdyż chce ukazać Polakom, czego są w stanie dokonać. Uzmysławia, iż wolna już Polska ma na tyle własnych dóbr naturalnych mądrych głów, iż ma siłę potrzebną do stworzenia urzekających „domów”. Autor wręcz utożsamia się z tymi pragnieniami i stara się zachęcić do zjednoczenia się i wspólnego wysiłku. Wyrazicielem nadziei autora jest Szymon Gajowiec. Dla obu ważna jest przyszłość wolnego państwa, a więc i szerokie reformy polityczne, gospodarcze, społeczne. Żeromski wyraźnie angażuje się w to zagadnienie. Nie wybiera dla kraju żadnej z dróg naprawy, ale wyraźnie adresuje tę kwestie do odbiorcy. Autor nie stroni od pokazania kraju bez wad, przeciwnie, w swej pracy piętnuje wszystkie wady Polaków, wynikające z ich przyzwyczajeń narodowych. Na sprawę biedoty sam Żeromski patrzy jasno: -To dopiero początek drogi, „przedwiośnie”, a dodatkowo kłopoty zewnętrzne opóźniają zajęcie się poprawą doli chłopów i robotników. Prócz tego Szymon Gajowiec wie, że jedną z podstawowych spraw do załatwienia jest reforma pieniądza, która miała dać państwu polskiemu mocne zaplecze finansowe. Autor starał się przestrzec, krytykuje naganne zjawiska społeczne, szczególne postępowanie Antoniego Lulka i jego poglądy. Żeromski zwraca uwagę na takich ludzi, ludzi, którzy pod pozorami przyjaźni starali się manipulować uczuciami i przekonaniami człowieka, chcąc go nakłonić do uznania własnych, antyburżuazyjnych, antypolskich i w ogóle antypaństwowych idei. Ludzie, na których zwraca uwagę Żeromski, ludzie pokroju Lulka stosowali antypolskie argumenty, zachwycając się wszystkim, co działo się za wschodnią granicą. Nie doceniali faktu odzyskania przez Polskę niepodległości po ponad 120 latach zaborów. Autor ostrzegał przed manipulacjami i demagacją „przyjaciół”, gdyż, jak w „Przedwiośniu”, ludzie tacy w ostatniej chwili schodzili na bok, dając z czystym sumieniem policji prawo atakować demonstrujących. Powiedzieć mogę, że Stefan Żeromski jak na Polaka i literata przystało spełniał obowiązki narzucone mu przez sytuację dziejową, pomagał, więc ludziom przejrzeć na oczy i ukazał dobre i złe strony danego zjawiska, choć sam nie ukrywał wad i słabości Polaków, nie ukrywał ich nagannej postawy wobec bolszewików. Nigdy również nie upiększał obrazu wsi polskiej, a prócz tego głośno oznajmiał o jej sytuacji, o skrajnej nędzy tam panującej, i nie tylko tam. Wyraźnie sympatyzuje ze swym bohaterem, który dojrzał i znalazł swoją idę, widzi ważną rolę inteligencji w odbudowie kraju. Mówi ustami Cezarego do Gajowca ostro i bez ogródek, że „ w Polsce musi być wyżej, nie tak samo, nie niżej”, występując jako sumienie narodu. Jednak nie tylko on jeden w taki sposób starał się uświadomić narodowi podejście rządu do niego i zdemaskowanie „wspaniałego” systemu. Michał Bułhakow, bo o nim tu mowa, za pomocą swego utworu „Mistrz i Małgorzata” otwarł ludziom radzieckim oczy, obnażył i wyśmiał obraz totalitarną rzeczywistość. Na tę rzeczywistość składają się wypaczenia obserwowane we wszystkich dziedzinach życia. Prowadzą one wprost do zniszczenia hierarchii wartości, do zaburzenia porządku moralnego w człowieku. Zasadą staje się kłamstwo, donos, nieuczciwość, uległość, przemoc. Zniewolony przez system człowiek staje się nic nieznaczącym elementem, który można bezkarnie niszczyć, a nawet eliminować. Bułhakow osadza miejsce akcji w stolicy wielkiego mocarstwa, Moskwie, w której zjawia się sam diabeł wraz ze swą świtą. Alegorycznie diabeł jest uznawany za czyste zło, jednak Bułhakow osadza go roli dobrego, i wykorzystuje do odkrycia czytelnikowi „prawdziwego” zła. Pisarz już w pierwszej części podkreśla stosunek władzy do świata religijnego, nieuznawanie faktu istnienia Boga i Jezusa. Już tam podczas rozmowy szatana z Berliozem wychodzi na jaw, jak „dobry” obywatel współpracuje z państwem. Michał Bułhakow uzmysławia, na jakich „oddanych” partii ludzi można tu natrafić, pokazuje donosicielstwo, które miało pomagać państwu sprawowanie rządów strachu i terroru. Uzmysławia w dalszej części jak Mateczka Rosja traktuje ludzi, którzy głoszą kłamstwa. Mam na myśli to, jak został potraktowany Mistrz, a z drugiej strony stojących „przyjaciół” z Masolitu. Oni za upiększanie historii o wielkim i wspaniałym kraju, za wciskanie ludziom banialuków dostają nagrody, a Mistrza uwięziono w szpitalu psychiatrycznym. Można tu wyczuć poglądy Bułhakowa na temat wolności. Naród jest zniewolony, podporządkowuje się programowi i bez sprzeciwu się poddaje. Autor mocno krytykuje sprawę sklepów, gdzie zwykli ludzie nie mają wstępu, tylko zasłużeni działacze za walutę mogą dokonywać zakupów. Nawet scena podczas pokazu czarnej magii pozwala Bułhakowowi uświadamiać człowiekowi, na jakie warunki byli zdani zwykli ludzie. Podczas gdy diabeł spuszcza z sufitu pieniądze, czy pozwala paniom na wymianę strojów tłum, zachowuje się jak zwierzęta. Autor kreśli tu warunki życia tych obywateli, a poza tym przedstawia zakłamanie i fałsz wszechobecne wśród wyższych sfer, demaskuje ich spaczoną moralność. Zwraca uwagę na to, że komuniści trzymają człowieka jak na smyczy, nie pozwalając nawet na opuszczenie granic państwa. Udowadnia, że socjalistyczna Rosja jest piękna i wspaniała jedynie z wierzchu, a tak naprawdę to kraj jest przesiąknięty złem i obłudą. Stara się bronić i uświadomić prostemu narodowi, że bajki opowiadane przez ludzi podobnych tym z Masolitu są złudne, a kraj jest podporządkowany władzy centralnej, dla której nie liczy się jednostka. Bułhakow usiłuje przekonać mieszkańca Kraju Rad, że w tym przypadku to nie diabeł jest zły, to nie diabeł szpieguje pospolitego mieszkańca i nie diabeł zabrania wyrażania głośno własnych poglądów. Jasno przedstawia Rosję jako zło gorsze od szatana i raz jeszcze ostrzega ludzi przed donosicielstwem, przemocą, kłamstwem i nieuczciwością, która przez tyle lat była tam obecna. Jeżeli ktoś myśli, że historia nie narzucała literatom powinności, grubo się myli. Owszem historia narzucała i w dalszym ciągu narzuca tematy i sprawy, które do dziś mówią pisarze. Tak, jak o przedstawionych utworach napisałem, byli ludzie, którzy sprzeciwiali się władzom, łamali prawa i zakazy, mimo grożącym im poważnych konsekwencji, by dodać ducha walki narodowi. Wspomóc go i służyć pomocą dłonią przy drażliwych sprawach. Swoimi książkami pomagali społeczeństwu, przez cały czas byli z nim, i nigdy go nie opuścili. Właśnie dzięki ludziom takim jak oni historia nasza wygląda tak, a nie inaczej, to dzięki nim możemy teraz cieszyć się i dziękować za poświęcenie w tej sprawie. Możliwe, że gdyby nie oni to świat teraz wyglądałby zupełnie inaczej.