Współczesność

Martyrologia Żydów w czasie II wojny światowej. Jej obraz w literaturze i filmie.



Opis męki Żydów, a także ich późniejszej zagłady, można odnaleźć w wielu dziełach literackich oraz filmowych. Te drugie wprawdzie są przeważnie ekranizacją utworów literackich, ale równie dobrze trafiają do odbiorcy. O przeżyciach Żydów pisano już po zakończeniu wojny. Pisarze opisywali ich straszne chwile życia, często ostatnie, w czasie II wojny światowej. Czytając te utwory można wyobrazić sobie obraz tej ludzkiej tragedii, oglądając zaś film możemy ujrzeć to na własne oczy. Jedno i drugie za to wzbudza u odbiorcy wyraz współczucia dla tych męczenników, a także pogardę dla ich oprawców. Podczas całej okupacji zginęło miliony ludzi z rąk wojsk hitlerowskich. Była to największa tragedia w historii ludzkości. Nie sposób ją przemilczeć. Temat żydowski był, jest i będzie często poruszanym. Zawiera się w nim dramat ludzi, którzy wiedzieli, że są przeznaczeni do unicestwienia. Dotyczy to nie tylko Żydów, ale także Polaków i innych narodów słowiańskich, jednak martyrologia Żydów jest najczęściej przytaczanym przykładem w literaturze. To przecież dla Żydów były tworzone getta, Żydów zamykano za murami, Żydów zabijano bez przyczyny. Lata wojny zmieniły całkowicie świat pod każdym względem. Odbiło się to szczególnie na ludzkiej psychice. Dopiero klęska nazistowskich Niemiec uwolniła tych ludzi od tego koszmaru. Powstające obozy koncentracyjne stawały się szczytem zła. Panujący tam sadyzm i ludzka pogarda przekraczała wszelkie wyobrażenia. Wojna spustoszyła ludzką psychikę. Dobitnie widać to na przykładzie opowiadań Zofii Nałkowskiej, czy też Tadeusza Borowskiego. Zarówno Nałkowska, jak i Borowski równie tragicznie odebrali doświadczenia drugiej wojny światowej. Opisując wojnę robili to w sposób bardzo drastyczny, bo taka też ona była. Borowski był naocznym świadkiem tego co działo się w obozach w Oświęcimiu. Obraz wojny w literaturze lagrowej, jaką tworzył, był wstrząsający. Znajdziemy to w tomiku opowiadań „Pożegnanie z Marią”. Nieco inną literaturę tworzyła Nałkowska w „Medalionach” – literaturę faktu. Powojenna proza Borowskiego skłania do myślenia czym była dla tych ludzi okupacja przez wojska niemieckie. Było to coś tragicznego, można powiedzieć, że była to największa zbrodnia w historii cywilizacji. Głównym bohaterem „Pożegnania z Marią” jest Tadek. Autor użycza bohaterowi niektóre swoje cechy, dzięki czemu opowiadanie staje się wiarygodniejsze. Można się domyślać, że chodzi właśnie o samego autora. Według pisarza, aby przetrwać obóz, trzeba było to zrobić kosztem innych. Obozem rządziły specjalne prawa. Nie dało się postępować według reguł, które obowiązywały na wolności – kończyło się to tragicznie. Takie sceny ukazane są w opowiadaniu „Proszę państwa do gazu”. Borowski szybko zrozumiał na czym polegała zbrodnia hitlerowska i co należy zrobić by mieć szansę przeżyć. Nędza, głód, upokorzenia – te słowa doskonale oddają ten tragizm obozowego życia. Należało wybrać między życiem, a śmiercią. Na tym właśnie polegał tragizm obozów. Można było albo ocalić swoje człowieczeństwo, odrzucić te okrutne prawa panujące w obozie, a tym samym skazać siebie samego na śmierć. Innym wyjściem było zrezygnowanie z ludzkich wartości, pozostawienie ich na dalszym planie, zastąpienie ich zasadami panującymi w obozach pracy, a często nazywanych również obozach śmierci. Borowski przeżył to i zdaje sobie sprawę z tego jaka wielka krzywda była wyrządzana tam głównie na narodzie żydowskim. W innej roli była Zofia Nałkowska, która mogła mówić o wojnie, o jej tragizmie w sposób pośredni, albowiem oglądała jej skutki pracując w Głównej Komisji Zbrodni Niemieckich. To co ujrzała uwieczniała w „Medalionach”. W opowiadaniu „Profesor Spanner” opisuje jak wykorzystywano ludzi jako surowiec. Z trupów wytwarzano na przykład mydło. Jest to obraz wpływu wojny na ludzką psychikę, zezwierzęcenie ludzi. Możemy tam znaleźć bardzo drastyczny opis tego, co działo się podczas wojny: „dalej były znów baseny z umarłymi, a później kadzie z ludźmi przeciętymi na pół, pokrojonymi na części i odartymi ze skóry. W jednym tylko basenie leżało osobno i daleko nieliczne zwłoki kobiet. Poza tym w podziemiu obejrzeliśmy jeszcze parę basenów pustych, zaledwie wykończonych, bez pokryw. Oznaczały, że zapasy trupów, potrzebnych żyjącym, był niedostateczny, że istniał zamiar powiększenia całej imprezy”. Słowa te wypowiadają świadkowie tych zdarzeń, w których psychice pozostanie to na zawsze. Ludzie nie wiedzieli, że czynią źle – taki wpływ właśnie miała wojna: „I nikt wam nie powiedział, że robienie mydła z tłuszczu ludzkiego jest przestępstwem? (...) Tego nikt nam nie powiedział”. Miała miejsce manipulacja ludźmi. Dla nich nie było już żadnych ludzkich wartości. Liczyła się tylko chęć przetrwania tych okrutnych czasów wojny. Istniała jednak jeszcze ludzka solidarność, którą możemy odnaleźć w opowiadaniu „Przy torze kolejowym”. Ci, którzy wiedzieli, że nie są w stanie wydostać się z rąk niemieckich, ułatwiali to innym. Motto „Medalionów” – „Ludzie ludziom zgotowali ten los”, ujmuje precyzyjnie to co przeżyli ludzie – w większości Żydzi.. Trochę inaczej widzimy ten straszny obraz tragedii w filmie. Przykładem może być nagrodzony prestiżowymi nagrodami film Romana Polańskiego – „Pianista”. Opiera się on na opowiadaniach Władysława Szpilmana, Żyda, który przeżył okres okupacji. Szpilman był znakomitym polskim pianistą pochodzenia żydowskiego. Kiedy wybucha II wojna światowa wraz z całą swoją rodziną trafia do getta. Tam jest świadkiem mordowania Żydów w różnoraki sposób. Widok był wstrząsający – mordowano niewinnych ludzi. Dzięki pomocy znajomego policjanta udaje mu się uniknąć deportacji. Po likwidacji getta, ukrywa się po aryjskiej stronie. Ukrywają go Polacy, którzy mają świadomość, że za ukrywanie Żyda grozi im kara śmierci. O kolejnym cudzie może mówić po upadku powstania warszawskiego. Pomaga mu wtedy przeżyć niemiecki oficer - kapitan Wilm Hosenfeld. Ukrywał Szpilmana na strychu w budynku sztabu obrony Warszawy, przynosił mu tam jedzenie, a kiedy opuszczał Warszawę, oddał mu swój płaszcz, żeby nie zmarzł i przeżył te ostatnie dni wojny. Był to jeden z nielicznych przypadków, kiedy niemiecki oficer ratuje życie Polakowi – Żydowi. Przykładem takiego człowieka, który w czasach pogardy nie zapomniał swojego człowieczeństwa, był z pewnością także Oskar Schindler – główny bohater filmu Stevena Spielberga - "Lista Schindlera". Akcja toczy się oczywiście w czasie drugiej wojny światowej, kiedy Niemcy dokonują mordu na niewinnych Żydach. Oskar Schindler dość szybko uzyskuje przychylność władz i obejmuje w Krakowie fabrykę narzędzi, w której zatrudnia Żydów jako tanią siłę roboczą. Jednak w pewnym momencie przechodzi metamorfozę. Dzięki temu ocala życie ponad tysiąca Żydów, którzy uniknęli śmierci z rąk Niemców. Podczas likwidacji żydowskiego getta w Krakowie Płaszowie dostrzega dziewczynkę, która nie wiedząc co się dzieje, ucieka wśród mordowanych Żydów do jednego z domów. Schindler zaczyna dostrzegać zło jakie Niemcy wyrządzają Żydom. Kiedy w scenie ekshumacji wśród ciał pomordowanych widzi tę samą dziewczynkę ponosi osobistą porażkę, która jednak motywuje go do wzmożenia sił w celu ratowania Żydów. Oba te filmy ukazują, że wyrządzane zło było tak ogromne, że poruszało nawet samych Niemców. Tego co przeżył naród żydowski nie da się opisać w tych słowach. Jest to temat, o którym można wiele mówić. Niewielki odsetek Żydów miał szansę przeżyć dzięki „dobrym Niemcom”, takim jak Wilm Hosenfeld, czy Oskar Schindler. Zdecydowana większość Żydów nie miała tyle szczęścia i została zgładzona bez wyroków. Byli to ludzie, którzy nie uczynili nic złego. Jedynym ich przewinieniem było to, że byli Żydami i żyli w czasach Hitlera, który pragnął zgładzenia wszystkich Żydów na świecie. Z rąk jego żołnierzy zostało zamordowanych miliony ludzi. Jest to ogromna tragedia, o której należy mówić, nie można jej zapomnieć, a ofiarom składać hołd. Nie dość, że byli mordowani to na dodatek czyniono to w sposób okrutny, upokarzający. Mogłoby się wydawać, że w każdym człowieku istnieje jakaś cząstka wiary w to, że życie ludzkie jest rzeczą nadrzędną. Jak widać, ci ludzie, którzy mordowali nie mieli sumienia. Życie innych było czymś obojętnym, nie miało dla nich żadnej wartości. Najgorsze było to, że oni sami byli ludźmi. Słuszne wydaje się motto z „Medalionów” Zofii Nałkowskiej – „ludzie ludziom zgotowali ten los”.