WOS

Powstanie Organizacji Narodów Zjednoczonych.



Dlaczego świat wydaje co roku 400 miliardów dolarów na zbrojenia, a jedna trzecia ludzkości przymiera głodem ? Po co właściwie istnieje ONZ skoro nie potrafiła zapobiec wybuchowi dziesiątek wojen już po roku 1945,a wojny te pochłonęły przynajmniej 3 miliony ofiar ? W ONZ wygłasza się tylko przemówienia,które nie mają żadnego wpływu na wydarzenia w świecie.Czy warto wydawać miliard dolarów rocznie na utrzymanie takiej organizacji ? ONZ nie ma własnych samolotów i czołgów,nie mówiąc już o broni jądrowej,toteż nie potrafi zapewnić wykonywania swych uchwał nawet wtedy,gdy są słuszne i potrzebne.Dlaczego zatem mówimy,że ONZ jest niezbędna dla zachowania pokoju na świecie ? Trudno ukrywać,że tego typu pytania nie należą do najłatwiejszych. A jednak według Wiesława Górnickiego,autora książki traktującej o ONZ i korespondenta PAP'u w siedzibie Narodów Zjednoczonych, i jak mniemam wielu,wielu jemu podobnych - organizacja nie jest doskonała i nie spełnia wszystkich marzeń ludzkości,lecz gdyby nagle zniknęła,jej brak wszyscy odczulibyśmy już po 24 godzinach. Gdybyśmy mieli założyć, że zło, wojna,nędza,krzywda są nieodłącznym składnikiem całej ludzkiej historii i że nic z tym zrobić nie można - wtedy rzeczywiście istnienie ONZ byłoby do niczego nie potrzebne.Jeśli jednak uznamy, że świat wcale nie musi być taki,jaki jest dzisiaj,że w dostępnych człowiekowi granicach krzywdy można zmniejszyć,a ciemnotę usuwać, wtedy już możnaby spekulować nad sensem istnienia organizacji. Pomysł powołania międzynarodowej organizacji państw (nie narodów,lecz właśnie państw) jest bardzo stary i sięga zapewne czasów nowożytnych w Europie.Z naszego punktu widzenia możemy przyjąć,że mniej więcej od czasów wojny francusko-pruskiej w roku 1870 najświetlejsi politycy,pisarze i publicyści zaczęli występować z różnymi propozycjami,aby do stosunków międzynarodowych w Europie wprowadzić trochę ładu i porządku,a zwłaszcza rządów jakiegoś prawa. Świat ówczesny stał się już taką dżunglą,że raz po raz ktoś przepowiadał absolutny koniec cywilizacji jeszcze przed nadejściem XX wieku.Siła i przemoc decydowały o wszystkim,zarówno wewnątrz każdego kraju z osobna,jak i w stosunkach między państwami.Mniej więcej 60 procent ludności ówczesnego świata ,nie miało dosłownie żadnych praw.Nie istniały żadne międzynarodowe przepisy ani normy dotyczące praw jednostki ludzkiej.Klasa robotnicza Europy i Ameryki pracowała po 11 i 14 godzin dziennie,przez sześć dni w tygodniu, bez jakichkolwiek urlopów.Z wyjątkiem Francji kobiety nie miały w praktyce żadnych praw: nie wolno im było głosować,posiadać własnego majątku,podróżować bez zgody ojca lub męża,studiować,a nawet czytać pism i książek , które mężczyzna uważał za niestosowne.Z wyjątkiem Prus nie istniały żadne ubezpieczenia społeczne: pracownik który zachorował został natychmiast zwalniany. Za to mieszczaństwu i arystokracji powodziło się tak,jak jeszcze nigdy dotąd.Nigdy wcześniej nie mieli tak olśniewających pałaców,wspaniałych klejnotów,powozów i mebli. Ci mianowali sędziów,prowadzili wojny,pisali mądre książki - zdawało się więc,że świat nigdy się nie zmieni.Duchowni zresztą zapewniali,że taki jest właśnie naturalny porządek rzeczy.Tylko ruch socjalistyczny kwestionował rzekomą naturalność tego porządku i uznawał taką rzeczywistość za sprzeczną z naturą człowieka,ale w tych czasach ruch socjalistyczny był słaby,prześladowany i nosił znamiona utopii. Dlatego pierwsze próby zawarcia wiążących porozumień międzynarodo - wych wyszły jednak ze środowisk mieszczańskich.Jest to szczegół dość istotny ze względu na zrozumienie pobudek dla których powstała idea takich porozumień.Najprościej można by to przedstawić na przykładzie meczu piłkarskiego,Jeżeli zamierzamy rozegrać mecz piłki nożnej,musimy koniecznie ustalić,kiedy strzał na bramkę jest spalony,gdyż w przeciwnym razie możemy sobie tylko pokopać piłkę,do czego żadni przeciwnicy nie są potrzebni.Nie trzeba chyba wyjaśniać jak wyraźną jest analogia tej "kopanej piłki" do uciskanego i wyzyskiwanego ludu.Jest to porównanie trochę może prymitywne,lecz ukazujące w skrócie wszystkie właściwe źródła tego,co nosi dziś nazwę prawa międzynarodowego. Po pierwsze, reguły gry muszą być dobrowolnie uznawane przez wszystkich.To znaczy zarówno przez naszą własną "drużynę",jak i "drużynę" przeciwnika.Po drugie, regóły gry muszą być powszechne. Tru- dno sobie bowiem wyobrazić sytuację,w której 21 graczy uznaje zasady rządzące rzutem rożnym,a dwudziesty drugi nie przyjmuje ich do wiadomości.Po trzecie, w grze tego rodzaju potrzebny jest arbitraż,czyli w tym przypadku bezstronny i uważny sędzia,na którego wyroki z góry się zgadzamy,zanim je jeszcze ogłosił.Po czwarte,w regułach gry obowiązuje ciągłość.Trudno powiedzieć kto i kiedy ustalił,że celem meczu jest wbicie przeciwnikowi jak największej ilości bramek,lecz przecież przyjmujemy tę zasadę do wiadomości i nie zastanawiamy się nad jej celowością,chyba że chcemy wynaleźć zupełnie inną grę,co (nawiasem mówiąc) czasem się zdarza.Ale już pomysł wręczania żółtych i czerwonych kartek jest w dziejach piłki nożnej stosunkowo nowy.Przyjął się jednak powszechnie,ponieważ nie narusza zasady pierwotnej,a stanowi tylko rozwinięcie czy uwspółcześnienie przepisów szczegółowych. Przytoczone tu porównanie z meczem nie wyczerpuje wszystkich kwestii narodzin prawa międzynarodowego,określa jednak (że tak powiem) prehistorię Narodów Zjednoczonych. Owych pierwszych wiążących porozumień nie było wiele.Z dzisiejszej perspektywy można je uznać za trochę bałamutne,pełne luk i niedokładnie sprecyzowanych pojęć.Ale mimo wszystkich niedostatków miały jedną nieocenioną zaletę: były pierwsze.Przede wszystkim wprowadzono zasadę,wielokrotnie deptaną i ponownie przyjmowaną,jednak na tyle potężną,że nigdy już nie zniknie z życia międzynarodowego - zasadę,że nie wszystko wolno.Że uzgodnione i przyjęte zasady muszą być przestrzegane.Że społeczność międzynarodowa może narzucić innym rządom normy i prawa,co jeszcze z początkiem XIX wieku uchodziłoby za absurd. Owszem,zawierano zawsze traktaty pokojowe,szanowano nietykalność posłów i parlamentariuszy,ale nigdy przedtem nie uznawano zasady,o której wspomniałem wyżej. Ludzkość zaczęła dorastać.Nie bez znaczenia jest fakt,że właśnie na ten okres przypada przyspieszony rozwój sportu.W sporcie także nie wszystko wolno.Rządy nie zaprzestały sporów,ale bez względu na różnice poglądów zrozumiały,że muszą wspólnie ustalić pewne regóły gry.Tak się zawsze i wszędzie zaczyna wszelka dojrzałość. Porozumienia jakie zawierano w drugiej połowie XIX wieku i z początkiem XX,dotyczyły niewielu,ale jednak niezmiernie ważnych kwestii.Najważniejsze z nich noszą nazwę konwencji genewskich.Pierwsza zawarta jeszcze w roku 1864 ogłasza nietykalność personelu lekarskiego i sanitarnego podczas wojny,a także przyznaje rannym i chorym jeńcom wojennym szczególne uprawnienia,których od początku świata nigdy nie mieli.Ręce uniesione do góry stały się odtąd międzynarodowym znakiem,którego sens znają dziś nawet małe dzieci. Druga konwencja z roku 1906 rozciągała postanowienia pierwszej na bitwy morskie.Ustalono na przykład,że odtąd nie wolno spychać do wody tonących marynarzy nieprzyjaciela,lecz należy ich ratować i zabierać na własny pokład.Ponadto nie wolno atakować wyraźnie oznakowanych statków pasażerskich,a torpedowanie statków handlowych dopuszczalne jest tylko w określonych sytuacjach. Trzecia konwencja z roku 1907 ponownie zajmowała się sprawą jeńców wojennych i ustalała,że nie wolno ich zmuszać do prac na rzecz nieprzyjaciela,nie wolno karać śmiercią za ucieczkę z obozu jenieckiego,nie wolno upokarzać i głodzić,a także - tu ciekawostka w stylu epoki - nie wolno umieszczać oficerów razem z żołnierzami. Wojnę przyjmowano więc w tych konwencjach nadal jako zupełnie naturalny przejaw stosunków międzynarodowych,lecz po raz pierwszy ustalono ,że winna się ona toczyć z zachowaniem pewnych reguł. Należałoby jeszcze przedstawić po krótce wagę konwencji.Odkąd państwa zaczęły się ze sobą porozumiewać i umawiać,pojawiło się dużo różnych form dyplomatycznych i prawnych: deklaracja,traktat,nota,a wreszcie umowa międzynarodowa,której szczególną postacią jest konwencja.Konwencja jest takim rodzajem porozumienia,do którego najpełniej odnosi się znana już Rzymianom zasada pacta servanda sunt - układy zawiera się po to,żeby ich dotrzymywać.Oczywiście,że na przestrzeni lat obserwujemy mnóstwo przejawów łamania konwencji,ale faktem jest,że rząd,który jakąś konwencję podpisał,i parlament,który ją ratyfikował,czyli zatwierdził decyzję rządu i przyjął konwencję do wiadomości,zobowiązuje się wobec wszystkich pozostałych jej sygnatariuszy,że będzie przestrzegał uczciwie i rzetelnie wszystkich zawartych tam postanowień. W 1914 roku wybuch I Wojna Światowa.Najkrwawsza i najkosztowniejsza ze wszystkich wojen jakie do tej pory zanotowała historia rodu ludzkiego.Co godzinę,przez ponad cztery lata ginęło w niej 266 żołnierzy,a ponad pięciuset odnosiło rany.Spustoszenia spowodowane przez wojnę były ogromne. Z mapy Europy zniknęły całe miasta,a nawet całe regiony geograficzne.Wstrząs spowodowany przez tę wojnę zaważył na dalszych losach świata w sposób decydujący.Właściwie wszystko co dzieje się dziś w polityce międzynarodowej,można przynajmniej pośrednio wyprowadzić z wydarzeń lat 1914-1919. Po pierwsze, Rewolucja Październikowa w Rosji i utworzenie pierwszego państwa socjalistycznego,wprowadziły do stosunków między państwami radykalnie nowy rodzaj dyplomacji.Pierwszy dokument władzy radzieckiej określał wojnę - po raz pierwszy w całej historii prawa narodów - jako zbrodnię przeciwko ludzkości.Potępiał wszelkie aneksje,czyli zagrabianie przemocą cudzych terytoriów,a na dowód,iż jest to pogląd prawdziwy,młode państwo radzieckie unieważniło wszystkie umowy i traktaty caratu,których skutkiem było właśnie przywłaszczenie innych krajów,jak na przykład Polski czy Finlandii.Wreszcie ten sam dokument ogłaszał nieograniczone prawo do samostanowienia,czyli przyznawał wszystkim narodom i grupom etnicznym swobodę decydowania o własnym losie.Świat zatrząsł się w posadach po ogłoszeniu pierwszych dekretów władzy radzieckiej.Klasy,które spowodowały I Wojnę Światową zobaczyły nagle przed sobą przepaść.Poza Rosją ustanowiono w ciągu tych miesięcy władzę ludową jeszcze w pięciu innych krajach (Ukraina,Węgry,Bawaria,Saksonia,Turyngia). Po drugie, Rewolucja Rosyjska,która wybuchła nie tylko z powodu sprzeciwu wobec barbarzyństwa wojny,lecz również doprowadziła do zniszczenia carskiego systemu ucisku,uświadomiła narodom całej Europy, że krzywdy i upokorzenia ludu pracującego nie są żadnym naturalnym porządkiem świata.Skutek tego jest natychmiastowy: W ciągu zaledwie dwóch lat przyznano ludziom pracy w Europie więcej praw niż przez całe poprzednie stulecie,jak na przyklad prawo do ośmiogodzinnego dnia pracy,prawo do płatnego urlopu,równouprawnienie kobiet,prawo do zrzeszania się.Różnie to wyglądało w różnych krajach,ale samo zjawisko stało się tak potężne,że w polityce międzynarodowej pojawił się problem praw człowieka. Po trzecie wreszcie,nauki płynące z I Wojny Światowej zaniepokoiły bardziej dalekowzrocznych polityków burżuazyjnych i nasunęły im myśl,że trzeba jednak znaleźć jakieś tańsze i mniej niebezpieczne sposoby rostrzygania konfliktów międzynarodowych.Trzeba było opracować jakieś nowe reguły gry i nowe mechanizmy,które chroniłyby świat - to znaczy Europę i Amerykę Północną,bo dla polityków imperialistycznych ciągle jeszcze pojęcie świata nie rozciągało się na obszary kolonialne - przed następną wojną. Mechanizm taki został stworzony w dniu 28 czerwca 1919 roku i otrzymał nazwę Ligi Narodów. Organizacja ta nie pozostawiła po sobie najlepszych wspomnień,a już w Polsce cieszyła się szczególnie złą sławą,i słusznie,bo nie wykrztusiła z siebie ani jednego słowa potępienia napaści hitlerowskiej na Polskę. Nie uchroniła Europy i świata przed wybuchem nowej,po stokroć straszniejszej wojny,nie zatrzymała obłąkańczego pochodu faszystów,nie przyniosła sprawiedliwości,a jednak Liga Narodów stanowiła bardzo ważny etap rozwojowy w tym,co tutaj nazwałem 'dorastaniem ludzkości'.W ciągu dwudziestu lat swego istnienia Liga Narodów wniosła do stosunków międzynarodowych sporo ważnych i cennych nowości,jak na przykład samo pojęcie sankcji międzynarodowych.Podstawową przyczyną słabości prawa narodów przed wybuchem I wojny był brak środków przymusu wobec państw,które łamią konwencję.Liga Narodów wymyśliła taki środek i były nim właśnie sankcje.Rada Ligi po wyczerpującej dyskusji decydowała,że na przyklad państwo,które dopuściło się nie sprowokowanej agresji na inne państwo pozbawione zostało wszelkich stosunków handlowych z państwami wchodzącymi w skład Ligi.Alboteż członkowie Ligi zamrażali wierzytelność agresora,nie przyjmowali na swym terytorium jego obywateli,bądź zrywali łączność pocztową i telekomunikacyjną. Liga Narodów opracowała i przyjęła kilkadziesiąt różnych konwencji szczegółowych,z których każda na swój sposób usprawniła stosunki międzynarodowe.Doczekała się na przykład urzeczywistnienia trzeciej z kolei konwencji o zakazie pracy nieletnich, uchwalono po niemałych zresztą trudach,konwencję o ochronie mniejszości narodowych.W okresie istnienia Ligi pojawiły się jeszcze inne pojęcia,które warto przypomnieć.Pierwszym z nich była idea bezpieczeństwa zbiorowego,która zakładała,że każdy wypadek agresji czy nawet zagrożenia czyjegokolwiek bezpieczeństwa miał powodować natychmiastową pomoc wojskową wszystkich pozostałych państw członkowskich ofiarze agresji ( jak to wyglądało w praktyce,wiemy z kart historii) . Drugim z pojęć,jakie nabrały rozgłosu w okresie istnienia Ligi,była kodyfikacja prawa międzynarodowego.Okazało się jednak,że był to zamiar na kilka pokoleń prawników,nie na jedno,i to na ogół sędziwe,ale podjęcie prac nad kodyfikacją prawa można uznać za jedno z najistotniejszych osiągnięć Ligi,a utworzenie Stałego Trybunału Sprawiedliwości Międzynarodowej w Hadze - za zdecydowanie najważniejsze. Dlaczego więc Liga Narodów , pierwsza przecież organizacja międzynarodowa stawiająca sobie za cel zapobieganie wojnom,okazała się tak bezsilna ? Powodów było wiele,ale chyba najistotniejszym jest fakt,że główne państwa kapitalistyczne Europy nigdy nie traktowały Ligi zupełnie serio,a poza tym twierdziły,i to bez ogródek,że wojna wojnie nierówna. Po roku 1933 liczono,że Hitler,skądinąd wrzaskliwy i śmieszny,skieruje swe apetyty na wschód,na Polskę,a zwłaszcza Związek Radziecki.Takiej wojnie nikt nie zamierzał zapobiegać. Liga nie mogła być lepsza niż państwa,które ją tworzyły.Zresztą, panował w niej zamęt i nieustanny ruch.W chwili powstania liczyła 22 państwa,w pewnym momencie doszła do 60 członków,a w chwili wybuchu II wojny liczba ta spadła do 35 państw.Autorytet moralny Ligi upadł w ostatnich latach przed wojną tak nisko,że karykatury,żarty i szyderstwa na jej temat pojawiały się już nie tylko w prasie faszystofskiej.Ludzkość zapłaciła za bankructwo Ligi Narodów cenę niemożliwą do wyobrażenia: ponad 55 milionów zabitych i prawie 2 biliony ówczesnych dolarów.Na domiar wszystkiego w sierpniu 1945 roku,już po zakończeniu działań wojennych w Europie,została użyta w Japonii nowa broń - broń atomowa.W takim właśnie klimacie narodziły się Narody Zjednoczone. Tym razem już nie tylko narody,ale i wszystkie rządy zrozumiały,że następna wielka wojna światowa oznaczać będzie koniec historii.Potrzeba zorganizowania nowej,naprawdę skutecznej instytucji międzynarodowej,która ratowałaby pokój świata przed każdym możliwym zagrożeniem,stała się oczywista nawet dla tych,którzy jeszcze niedawno powątpiewali o możliwościach rzetelnej współpracy międzynarodowej.Jedyna sensowna odpowiedź na pytanie "kto wymyślił Narody Zjednoczone" brzmi: cała ludzkość. Brzmi to niezbyt przekonująco,ale faktycznie w okresie 1939-1945,a więc w ogniu wojny,w warunkach nie sprzyjających pracy naukowej,opublikowano w różnych krajach setki artykułów,książek,szkiców i projektów,dotyczących lepszego,powojennego świata.Wszystkie brały za punktwyjścia stworzenie nowej organizacji międzynarodowej.Było to tak oczywiste,że autorzy nie szukali nawet argumentów przemawiających za jej stworzeniem. 14 sierpnia 1941 roku na brytyjskim krążowniku "Prince Of Wales",który zakotwiczono gdzieś na Atlantyku,spotkali się prezydent USA - Roosevelt,i premier Wielkiej Brytanii - Churchill.W dokumencie,który nazwano później "Kartą Atlantycką",sformułowali oni pewne ogólne założenia ideowe w związku z toczącą się wojną i uznali,że po jej zakończeniu konieczne będzie ulepszenie dotychczasowej współpracy międzynarodowej tak,aby wojna nie zagrażała już bezpieczeństwu narodów.Był to dokument bardzo ogólnikowy i bardzo ostrożny w doborze słów.Nie ma żadnych podstaw,aby Kartę Atlantycką,jak to czynią niektórzy autorzy,uznawać za formalną metrykę urodzenia ONZ.Przede wszystkim dlatego,że nie było w niej mowy o powołaniu żadnej organizacji.Zgoła ważniejszym wydarzeniem było podpisanie w Waszyngtonie dokumentu noszącego nazwę Deklaracji Narodów Zjednoczonych (1 stycznia 1942) .Widniały pod nim podpisy 26 rządów,w tym także emigracyjnego rządu polskiego,rezydującego wtedy w Londynie.Nie było natomiast podpisu żadnego Francuza,gdyż Francuski Komitet Narodowy kierowany przez gen.de Gaulle'a,nie był nadal uznawany przez zachodnich aliantów ,jako prawomocny reprezentant wszystkich Francuzów. Tak więc po raz pierwszy w oficjalnym dokumencie międzynarodowym pojawiło się określenie Narody Zjednoczone.Gdyby pokusić się o dokładne sprecyzowanie nazwy ONZ,można by wysnuć regółkę brzmiącą mniej więcej tak: " narody zjednoczone wspólną walką przeciw faszyzmowi niemieckiemu i włoskiemu oraz przeciw japońskiemu militaryzmowi,a także zjednoczone wokół ideałów demokratycznych" . Poczęciu ONZ bynajmniej nie przyświecała idea głosząca ,że wszystkie kraje są równe,mają te same prawa i tyle samo do powiedzenia.Wręcz przeciwnie.Od początku Narody Zjednoczone były wyłącznie grupą państw koalicji antyfaszystowskiej ,które mocą prawa zwycięzcy - bo w zwycięstwo nikt nie wątpił - zamierzały urządzić powojenny świat tak,jak to same uznawały za stosowne. Jakkolwiek może to brzmieć szokująco,ONZ nie jest i nigdy nie zamierzało być organizacją w pełni demokratyczną,uznając,że właśnie nadmiar demokracji zgubił Ligę Narodów.W praktyce oznaczało to,że ONZ rościło sobie prawo do decydowania o losie pokonanych państw Osi i ich sojuszników,Jest to dość ważne.Należy pamiętać,że Narody Zjednoczone nie narodziły się tylko ze zrozumiałej i powszechnej tęasknoty za pokojem lub ze szlachetnych motywów natury moralnej.ONZ powstało przede wszystkim jako polityczna organizacja państw,które wygrały śmiertelną wojnę z faszyzmem. Pojawił się w stosunkach międzynarodowych jeszcze jeden,zupełnie nowy problem: lojalna i rzetelna współpraca państw o całkowicie odmiennych ustrojach.Fakt ten wprowadził do stosunków międzynarodowych całkowicie nowe elementy,rzutujące w znacznym stopniu na ówczesny obraz świata.Pod koniec 1944 roku,na przedmieściu Waszyngtonu zwaną Dumbarton Oaks odbyła się seria konferencji ,na których ostatecznie uchwalono pierwszy projekt statutu nowej organizacji i zatwierdzono najważniejszą ze wszystkich zasad,na jakich miała się ona opierać: zasadę jednomyślności wielkich mocarstw. Oczywiście w skład tych mocarstw wchodziły USA,ZSRR,Wielka Brytania,Chiny i Francja,której obecność nie była już kwestionowana za przyczyną zdecydowanego poparcia ZSRR dla de Gaulle'a. Historycy różnią się poglądami co do tego,czy za datę narodzin ONZ należy uznawać spotkanie w Dumbarton Oaks.Uzgodniono tam wprawdzie dwie bardzo ważne sprawy, tj. likwidację Ligi Narodów,która przecież oficjalnie jeszcze istniała oraz wspomnianą zasadę jednomyślności,nie były to jednak deklaracje rządowe,a raczej punkt widzenia ministrów spraw zagranicznych,prawników,ambasadorów i różnych doradców.Właściwie dopiero na konferencji jałtańskiej,która rozpoczęła się 4 lipca 1945r. przyjęto pierwszy oficjalny dokument,podpisany przez szefów rządów,a dotyczący powołania do życia Organizacji Narodów Zjednoczonych. Deklaracja Waszyngtońska zdała pierwszy,najtrudniejszy egzamin.Zobo- wiązywała wszystkie Narody Zjednoczone do maksymalnego wysiłku dla zwycięstwa,co zostało wykonane w całej rozciągłości.Już w roku 1943 wywiad hitlerowski proponował Amerykanom zawarcie pokoju,co umożliwiłoby Hitlerowi skierowanie wszystkich sił na front wschodni.Koncepcja lojalnej i rzetelnej współpracy zwyciężyła jednak i tylko dlatego zwycięstwo nad faszystami stało się możliwe. 25 kwietnia 1945 roku,na pięć dni przed samobójczą śmiercią Hitlera,na trzynaście dni przed podpisaniem bezwarunkowej kapitulacji niemieckich sił zbrojnych,w gmachu opery w San Francisco rozpoczęła się międzynarodowa konferencja przygotowawcza,mająca na celu powołanie ONZ.Brało w niej udział 47 krajów,ponieważ liczba przeciwników Osi gwałtownie się zwiększyła w miarę zbliżania się końca wojny i od początku 1945 roku niemal co tydzień jakiś rząd,który nie wydał ani centa na prowadzenie wojny i nie stracił ani jednego żołnierza,przystawał do Narodów Zjednoczonych. Obrady konferencji w San Francisco trwały długo,bo równo dwa miesiące z niewielkimi przerwami.Najważniejszymi jej owocemi były powszechne przyjęcie reguł gry w Radzie Bezpieczeństwa.Tak postanowiono nazwać ów centralny organ wielkich mocarstw,w którym obowiązywać miała zasada jednomyślności.Postanowiono ponadto,iż Rada Bezpieczeństwa musi mieć do dyspozycji siły zbrojne.Uczestnicy konferencji w San Francisco uznali,że w Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych wszystki kraje są równe i o przyjęciu lub odrzuceniu uchwał zgromadzenia decyduje demokratyczna większość. Wszystkie te postanowienia zostały jednomyślnie uchwalone w Karcie Narodów Zjednoczonych.Jest to tekst napisany suchym,precyzyjnym językiem prawników,jak każdy dokument tego rodzaju - z jednym tylko wyjątkiem.Tak zwana "preambuła",czyli wstęp do tej Karty,jest jednym z najpiękniejszych tekstów w dziejach ludzkości.Nie jest mi wiadomo kto jest autorem pierwszego projektu,ale musiał to być człowiek o niebywałym talencie i orlim locie myśli. " My ludy Narodów Zjednoczonych zdecydowane uchronić przyszłe pokolenia przed biczem wojny,która dwukrotnie za naszego życia przysporzyła ludzkości niewypowiedzianych cierpień, zdecydowane przywrócić wiarę w podstawowe prawa człowieka,godność i wartość jednostki,równouprawnienie mężczyzn i kobiet,równość narodów wielkich i małych... "