Język polski

Od próby samobójstwa do próby morderstwa - choroba wieku czy wielkość patriotycznego poświęcenia?



Przypadek Kordiana uznałbym za chorobę wieku. Ale nim umotywuję moją diagnozę chciałbym o tym wieku powiedzieć nieco więcej. Jest to wręcz niezbędne, aby w pełni zrozumieć los Kordiana. Romantyzm był epoką burzy i naporu, jak to celnie powiedział o nim niemiecki poeta. Lecz romantyzm nie był epoką jednorodną we wszystkich zakątkach Europy. Niemcy, które były kolebką nowego prądu w kulturze wykształciły pewne kanony romantyczne, które inne nacje adoptowały do swoich potrzeb. Trzeba powiedzieć, iż polska adaptacja romantyzmu mocno różniła się od swego pierwowzoru i większości odmian romantyzmu spotykanych w Europie. Niemiecki romantyzm poświęcał się głównie miłości i metafizyce. To była reakcja na oświecenie - wiek chłodnego rozumu. Często bywa tak, że dzieci krytycznie oceniają epokę swych ojców. Tak było z romantykami, którzy mocno zdystansowali się wobec ideałów ich rodziców. Rozum zastąpili sercem, technikę i postęp ludowością, chłodną zaś kalkulację i prawa fizyki metafizyką, która nie znała żadnych ograniczeń, prócz fantazji twórców. W takim wolnym, nieskrępowanym świecie wyobraźni poetyckiej rozwijał się romantyzm niemiecki. Zdominowany był przez tematykę miłosną, egzystencjalną i filozoficzną. Stawiał jednostkę na planie pierwszym, wokół romantycznego bohatera obracał się cały świat utworu. Za przykład takich dzieł niech posłużą "Faust" czy "Cierpienia młodego Wertera", które stały się wręcz symbolem epoki. Polski romantyzm rozwijał się w zupełnie odmiennych realiach. Polska znajdowała się pod zaborami. Pierwszym obywatelskim obowiązkiem, który przysłaniał bohaterom cały świat, była walka o wolność ojczyzny wszelkimi możliwymi środkami. Takie wartości jak rodzina, miłość, przyjaźń były sprawą drugorzędną w życiu romantycznych bohaterów. One czyniły ich nieszczęśliwymi i tragicznymi, bo musieli z nich rezygnować, aby poświęcić się dla celu wyższego - dla ratowania ojczyzny. Toteż polski romantyzm znacznie różnił się od europejskiego. Wątki ludowe i miłosne ustępowały narodowowyzwoleńczej misji polskiej literatury romantycznej. Takie uwarunkowania tworzyły ciekawego bohatera. Był to człowiek wewnętrznie rozdarty. Romantycznie zakochany w kobiecie, co było zgodne z nurtem europejskim i romantycznie zmuszony do walki o wolność ojczyzny, co było naszym oryginalnym wkładem w literaturę romantyczną. Polski bohater romantyczny, podobnie jak jego zagraniczni koledzy to życiowy nieudacznik - najpierw nieszczęśliwa miłość, której pierwowzór to Werter, potem pełna niepowodzeń próba zbawienia ojczyzny, zakończona mniej lub bardziej spektakularną porażką. W takiej epoce przyszło wzrastać i działać Kordianowi. Nie dziwne więc, że dotknęła go choroba wieku objawiająca się nieszczęśliwym zakochaniem. Zresztą nie sądzę, iż ta choroba jest zarezerwowana tylko dla romantyzmu. Jest socjologiczną regułą, że prawie każdy kiedyś w życiu zakochuje się bez wzajemności lub w inny sposób niewłaściwie lokuje uczucia. A jeśli się ma piętnaście lat to szanse na miłość nieszczęśliwą są doprawdy duże. Faktem natomiast jest, nie tylko literackim, ale i historycznym, że w romantyzmie nieszczęśliwa miłość nabierała pewnych cech patologicznych. Doprowadzała ona zazwyczaj romantycznych bohaterów do prób targnięcia się na własne życie. Historia zaś odnotowuje zatrważająco liczne przypadki samobójczych prób młodych ludzi wkrótce po ukazaniu się drukiem "Cierpień młodego Wertera". Kordian więc w swojej samobójczej próbie nie okazał się oryginałem. Zamach na własne życie jest więc u młodziutkiego Kordiana efektem pewnej mody, jeśli w ogóle można tu takiego słowa użyć. To typowo romantyczny rys w jego życiorysie. Pierwsza niewinna, chłopięca miłość i pierwszy zawód. Bohater przeżywa to rozczarowanie tak boleśnie, że chce się zabić. Świadczy to o nadwrażliwości Kordiana. Tak nie zachowuje się człowiek odporny i twardy, który później postawi sobie za cel uwolnienie ojczyzny. Kordian przez pryzmat swej samobójczej próby przypomina raczej wydelikaconych bohaterów niemieckich, kształtowanych na wzór niedoścignionego Wertera. Jakże daleko mu chociażby do mickiewiczowskiego Wallenroda, który mimo swej siły charakteru niszczy się wewnętrznie w toku swej misji. Kordian przy Wallenrodzie jest doprawdy żałosny. Jak bowiem niedoszły samobójca ma mieć dość hartu, aby podjąć się narodowowyzwoleńczej misji? Obawy co do bojowych zdolności Kordiana okazują się ze wszech miar słuszne. Nie jest on w stanie wykonać misji, jaką sobie wyznaczył. Kordian chciał zabić cara, który przybył do Polski koronować się jagiellońską koroną na polskiego króla. W drodze do komnaty cara dopadają Kordiana wytwory jego słabego umysłu - Strach i Imaginacja. Podsuwają mu różne przerażające obrazy przed oczy i z każdym krokiem Kordian coraz bardziej traci pewność siebie. Wreszcie pada zemdlony u drzwi komnaty cara. Tak skończył się wielki spisek Kordiana - zemdlony żołnierzyk z naładowaną duchami głową u drzwi carskiej komnaty. Zaiste, kiedy spojrzeć na to z pewnej perspektywy i z dużym obiektywizmem, to sytuacja ta wyda się godna zarówno litości jak i trwogi. Litość bierze, gdy spojrzeć na nieszczęsnego Kordiana, któremu nic w życiu się nie udało, którego spotykają same zawody, ponieważ nie potrafi znaleźć swego miejsca w świecie. On żyje romantycznymi uniesieniami, a świat toczy się swym zwykłym rytmem. Dlatego Kordian przegrywa, nie ma miejsca na świecie rządzonym przez pieniądz, pełnym obłudy i zdrady dla romantyka z głową w chmurach. Zatrważa natomiast myśl o tym, co by się stało, gdyby Kordian wcielił swój zbrodniczy plan w życie. Nie trzeba być doprawdy jasnowidzem, aby przewidzieć konsekwencje carobójstwa dla Polski. Miast wyzwolenia, kary i represje. Ślepy terror w odwecie za rękę, która odważyła się naruszyć świętość koronowanej głowy. I trzeba powiedzieć, że takie postępowanie Rosji byłoby w pełni zrozumiane w świecie. Zabicie króla to straszna zbrodnia, dla której nie ma żadnego usprawiedliwienia. Monarcha to osoba nietykalna. Tak było i jest od niepamiętnych wieków. Czyn Kordiana potępiony byłby zarówno przez konserwatywne, arystokratyczne środowiska w ówczesnej Europie jak i przez postępowych liberałów. W atmosferze skandalu i zbrodni przeciw naturalnemu porządkowi świata Polska spływałaby krwią niewinnych ludzi, którzy płaciliby życiem za fanaberię Kordiana. Natomiast zabójstwo to nie zachwiałoby w żaden sposób potęgą Rosji. Zabicie jednego człowieka to nie unicestwienie sprawnie działających mechanizmów, które są od jednostki niezależne, nawet jeśli tą jednostką jest car. Postępek Kordiana, gdyby doszedł do skutku, byłby aktem politycznej głupoty i niedojrzałości, a nie wielkim patriotycznym poświęceniem. Nie można bowiem szafować pomyślnością całego narodu dla zamanifestowania swych politycznych antypatii. Właśnie ten brak elementarnej politycznej rozwagi w postępowaniu Kordiana każe mi uznać jego przypadek za objaw niebezpiecznej choroby wieku. Nie była ona tak groźna w Europie jak w Polsce. Niczym jest bowiem samobójstwo wobec próby narażenia na represje całego narodu, którego zdanie, wyrażone dość precyzyjnie przez Prezesa, Kordian zlekceważył, gdy zdecydował się przystąpić do wykonania swego awanturniczego pomysłu.