NEWSY

Państwo pomaga w zakupie tanich podręczników



Rządowy program„Szkolna wyprawka” umożliwia tańszy zakup podręczników. By jednak móc skorzystać z pomocy finansowej na ten cel, trzeba wykazać się określonym dochodem. Ten w przeliczeniu na osobę w rodzinie nie może być większy niż 539 zł netto. Na szczęście tanie podręczniki można też kupić bez dotacji.

Najpierw płacisz, później dostajesz zwrot

Za komplet nowych podręczników zapłacimy nawet 400-500 złotych. Najwięcej kosztują książki do nauczania wczesnoszkolnego, czyli klas I-III (wielkość tego segmentu rynku wydawniczego ocenia się na 270 mln zł). Wydatki rosną wraz z liczbą dzieci w rodzinie.

Poza tym oprócz książek trzeba też doliczyć nakłady na przybory szkolne. Piórnik, kredki, długopisy, zeszyty, tornister, nożyczki, flamastry – to tylko niektóre przedmioty, jakie trzeba zapewnić dziecku w wieku szkolnym. W efekcie wyprawka szkolna może pochłonąć nawet 900-1000 zł w przypadku jednego dziecka.

Dla wielu rodzin to spory wydatek. W związku z tym państwo w ramach programu „Szkolna wyprawka” dopłaca do zakupu podręczników. W zeszłym roku w budżecie państwa zarezerwowano na ten cel 156 mln zł.

W zależności od sytuacji materialnej wnioskodawcy oraz liczby posiadanych dzieci objętych obowiązkiem szkolnym rodzina może otrzymać na ten cel od 175 do 770 zł. Wedle szacunków w ubiegłym roku z tej formy wsparcia skorzystać mogło 500 tys. uczniów.

Akcja „Szkolna wyprawka” to pierwszy sposób, by zdobyć tanie podręczniki. Sęk w tym, że pomoc ma charakter refundacji. Innymi słowy: najpierw trzeba kupić książki, czyli wyłożyć odpowiednią sumę, a później starać się o zwrot.

W tym celu należy w szkole albo kuratorium złożyć wniosek i dołączyć do niego rachunki za podręczniki. Druk pobierzemy ze strony internetowej kuratorium i ze szkoły. Jeśli kwalifikujemy się do pomocy, czyli mamy odpowiednio niski dochód na osobę w rodzinie (539 zł netto), zwrot powinniśmy otrzymać do połowy listopada.

Co zrobić, jeśli nie mamy pieniędzy? Opcji jest kilka. Możemy zaciągnąć pożyczkę. Jednak w tym wariancie rzeczywista pomoc będzie mniejsza. Przecież kredyt kosztuje (odsetki, ubezpieczenie, prowizja), a nie każdego poratuje rodzina. Koszty pożyczki redukują więc zwrot, jaki otrzymamy od państwa w ramach „Szkolnej wyprawki”.

Druga opcja zakłada, że kupujemy książki wcześniej – najlepiej na początku wakacji (powinniśmy więc zabiegać w szkole o to, by jak najwcześniej otrzymać listę podręczników do następnej klasy). W czerwcu i lipcu wydawcy oraz dystrybutorzy kuszą zniżkami.

Można wtedy kupić naprawdę tanie podręczniki. Rabaty sięgają 15-20 proc. Niekiedy sprzedawcy dorzucą jakiś gratis w postaci przyborów albo bonu na inne pozycje ze swojej oferty.

Inny sposób na tanie podręczniki to rynek wtórny, czyli odkupienie książek używanych. Nie zawsze jest to jednak możliwe. Niektóre roczniki uczą się wedle nowej podstawy programowej i korzystają z innych tytułów niż ich poprzednicy.

Zdarza się, że w danym roku zmieniają się tylko podręczniki do jednego lub kilku przedmiotów. Wówczas jest szansa na odkupienie tych używanych. To powinno wygenerować pewne oszczędności.