Język polski

"Czytam historię (i widzę, coś robił przez stulecia Człowiecze!) (...) Zastanawiam się czyś godzien, Aby cię pisać przez C" (l. Staff). Uczyń powyższe słowa punktem wyjścia do rozważań o człowieku i ludzkiej naturze, odwołując się do utworów literac



"Czytam historię (i widzę, coś robił przez stulecia Człowiecze!) (...) Zastanawiam się czyś godzien, Aby cię pisać przez C" (l. Staff). Uczyń powyższe słowa punktem wyjścia do rozważań o człowieku i ludzkiej naturze, odwołując się do utworów literackich i własnych przemyśleń. Chcąc odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule, swoją pracę chciałbym podzielić na kilka etapów, ukazujących jakie zdarzenia i okoliczności mają wpływ na charakter człowieka. Niewątpliwie największy wpływ na psychikę młodych ludzi, którzy nie mają jeszcze uformowanego kośćca moralnego; była wojna i dlatego ten wątek obejmuje znaczną część mojej pracy. Każda wojna była, jest i będzie koszmarem i okrucieństwem wobec jej bezpośrednich uczestników. Łatwo się o niej mówi tylko tym, których ona nie dotyczy, lub tym których psychika jest już na tyle zniszczona że wojnę, cierpienie, śmierć nie uważają za nic nadzwyczajnego (np. Jürgen Stroop; likwidator getta warszawskiego). Niezależnie od metod, rodzaju używanej broni, coraz nowocześniejszego i bardziej precyzyjnego sprzętu zawsze niesie ze sobą śmierć, zniszczenie i cierpienie tysięcy ludzi. W miarę szybko można odbudować zbombardowane domy, zakłady przemysłowe, fabryki, szkoły, ale trudniej jest uleczyć rany w ludzkiej psychice. Czasami trwa to kilkadziesiąt lat, lecz istnieją i takie przypadki w których ludzie nie wracają już do pełni zdrowia psychicznego. Spowodowane jest to wielkimi przeżyciami, napięciami istresami wywołanymi bądź przez nieoczekiwaną utratę osób najbliższych, bądź przez obrazy likwidacji tysięcy osób zachowane w pamięci. Są różne sposoby na odreagowanie, na tak zwane rozliczenie się z przeszłością, np. Marek Edelman, ostatni żyjący świadek likwidacji warszawskiego getta do dzisiaj rozlicza się z przeszłością przy pomocy swych książek. Na szczęście rozmowy na temat wojny nie skończyły się równo z nią. Temat wojny zdominował literaturę, film, poezję, sztukę. Artyści wszystkich dziedzin włączyli się w dzieło upamiętniania grozy tych czasów, wielkiej przestrogi dla następnych pokoleń. Wojna nie oszczędza nikogo. Niszczy całe społeczeństwa. Od ludzi starych po przez młodzież do dzieci. Dla ludzi młodych, którzy właśnie kończyli szkoły ponad podstawowe, wybierali się na studia, lub je kończyli była końcem ich wspaniale zapowiadającej się przyszłości. Ludzi ci mieli pewne plany, zamierzenia, cele. Wszystko to legło w gruzach z czasem rozpoczęcia się wojny. Takich obrazów jest bardzo wiele w polskiej literaturze. W swojej pracy postaram się udowodnić to, że wojna i jej następstwa odegrały bardzo ważną rolę w psychice człowieka, lecz nie tylko u ofiary ale również i u oprawcy. Pierwszą osobą, której dzieło chciałbym zaprezentować jest Tadeusz Borowski. Oddał on realia życia obozowego w swoich Opowiadaniach. Naczelnym problemem prozy Borowskiego staje się destrukcyjny wpływ obozu koncentracyjnego na psychikę i kodeks etyczny człowieka. Pisarz z całą brutalnością stwierdza, że obóz można przeżyć tylko w jeden sposób: kosztem innych. Powoduje to zanik etyki chrześcijańskich i wszelkich norm moralnych a co za tym idzie zdziczenie. Przykładem tego może być fragment z opowiadania U nas w Auschwitzu... , kiedy to syn wpycha do komory gazowej własnego ojca, gdyż boi się narazić pilnującemu porządku esesmanowi. W innym fragmencie opisuje zachowanie ludzi, które wydaje mu się dziwne. Dla mnie jest ono wręcz przerażające. Oto kobieta wieziona na śmierć do komory gazowej krzyczy o pomoc, a tysiące mężczyzn stoi i patrzy się tylko na nią nie ruszając się z miejsca. Ich psychika jest już tak uodporniona, zezwierzęcona, że zanikły w niej nawet pierwotne odruchy, które nakazały by im pomóc tej kobiecie. Wiedząc co się z nią stanie spokojnie wracają do swoich zajęć. Jest to tylko dla nich pewnego rodzaju przerywnik w codziennej monotonni. Na tym przykładzie można zauważyć ze więźniowie są nastawieni tylko na jeden cel: przeżyć. W obliczu walki o przeżycie w obozie pryska wszelka moralność, następuje krańcowe upodlenie człowieka. Najtragiczniejszym momentem w całym tym opowiadaniu jest dla mnie rozmowa Tadka z Żydem Abramkiem, który pracuje przy kominie krematoryjnym. Abramek chwali się mu, że wynaleźli nowy sposób rozpalania pieców. Polegał on na tym, że podpalają włosy czterech złączonych ze sobą główek dziecięcych i traktują je jako kawałki smolnego drewna na podpałkę. Tadeusz składa mu ironiczne powinszowania. Brak przepisów moralnych w obozie nie jest równoznaczny z brakiem ich w ogóle. Obowiązują tu zasady wewnętrzne. Takie jak np.: śmierć za kradzież jedzenia. W opowiadaniu Dzień na Harmenzach stary Beker opowiada o tym, że powiesił on swojego syna za kradzież chleba. Najgorsze jest to, że zrobił to i wcale tego nie żałuje: Mój syn kradł, to go też zabiłem. Prawdopodobnie gdyby mógł cofnąć się w czasie uczynił by to samo. Jest to dla mnie wprost niewyobrażalne, aby ojciec przy zdrowych zmysłach zabił swojego syna tylko za to, że ten ukradł chleb. Ten fragment ukazuje jak bardzo wojna, więzienie, cierpienie potrafi zmienić człowieka. Podobna sytuacja wystąpiła w innym opowiadaniu Borowskiego: Proszę państwa do gazu. Młoda kobieta nie przyznaje się do swojego kilkuletniego dziecka, ucieka przed nim, gdyż boi się śmierci. Ukazane tu jest coś więcej niż tylko szamotanina. Borowski pokazuje, że w obozie następuje totalne upodlenie człowieka. Człowiek, który chce przeżyć wyrzeka się swoich wszystkich wartości, chęć życia bierze górę nawet nad instynktem macierzyńskim. Autor tego opowiadania wyjawia, że jedynym ludzkim odruchem więźniów pracujących przy rozładowywaniu transportów z ludźmi kierowanymi do gazu jest nie mówienie im prawdy o tym, jaki los ich czeka: Jest prawo obozu, że ludzi idących na śmierć oszukuje się do ostatniej chwili. Jest to jedyna dopuszczalna forma litości. Borowski w swych opowiadaniach zawarł smutną prawdę, że obozy koncentracyjne powodowały śmierć milionów ludzi, ale ich ofiarami stawali się również ci, którym udało się przeżyć. Również Zofia Nałkowska w Medalionach zawarła smutną prawdę o ludziach żyjących w czasie wojny. W utworze Profesor Spanner Nałkowska opisała stopniową degradację ludzkiego systemu wartości. Polak - gdańszczanin, który był pomocnikiem Profesora Spannera pomaga mu w przerabianiu ludzkich ciał na mydło i inne rzeczy. Początkowo brzydził się tym zajęciem, ale w niedługim czasie zmienia swoją opinie. Podczas przesłuchania jest on pełen podziwu dla Niemców. Mówi: W Niemczech można powiedzieć, ludzie umieją coś zrobić z niczego.... Jakież zmiany w jego psychice wyrządziła ta praca. Według niego mydło jest czymś, zaś martwe ciała ludzkie niczym. Nawet najbardziej zacofane plemiona tysiące lat temu obchodziły się z czcią wobec ciał zmarłych. A tu, w środku cywilizowanej Europy młody człowiek uważa przerób ludzkich ciał na mydło za coś najnormalniejszego w świecie, ba uważa to za osiągnięcie nowoczesnej techniki. Jak duże spustoszenie w psychice człowieka może odegrać głód? Okazuje się że ogromne. W opowiadaniu "Dno" ukazany jest tragizm osób, które z głodu dopuszczały się aktów kanibalizmu. Zazwyczaj są to osoby dorosłe lub młodzież. Jednak Nałkowska pokazuje, że również i u dzieci wojna i okrutne prawa życia obozowego poczyniły wielkie spustoszenia w psychice. Jest to ukazane w opowiadaniu: "Dorośli i dzieci w Oświęcimiu". Jest tam ukazana gromadka dzieci, która się bawi. Nie było by w tym nic dziwnego, lecz odpowiedź uzyskana od nich na pytanie w co się bawią napawa głębokim żalem i pesymizmem. Dzieci te bawiły się w palenie Żydów... Gustaw Herling Grudziński ukazuje świat radzieckich obozów pracy, w którym wartości ludzkie wystawione są na ciężką próbę, ale nie kapitulują. Autor pokazuje okrucieństwo, przemoc, bezprawie, upodlenie człowieka, ale nie zgadza się z poglądami Tadeusza Borowskiego, który twierdził, że cały świat jest wielkim obozem koncentracyjnym. Więźniowie obozów pracy nie utracili do reszty człowieczeństwa. Chociaż poszczególne jednostki są zniewolone i ich system wartości zupełnie uległ zmianie. Pozostali więźniowie mają nadzieję na powrót do świata wartości, mają świadomość zmarnowanego życia, modlą się bezgłośnie, protestują, czasami jedynie bijąc głową o pryczę. Jak jednak wspomniałem na początku swojej pracy upodlenie i zdegenerowanie nie nastąpiło tylko u ofiar, ale również, a może przede wszystkim u oprawców. Najlepszym przykładem może tu być postać Jürgena Stroopa przedstawiona przez Kazimierza Moczarskiego w "Rozmowach z katem". On jako człowiek nie prezentował sobą żadnych wartości. Jego przełożeni zrobili z niego maszynę, która dobrze obsługiwana może doprowadzić do śmierci dziesiątków tysięcy ludzi. I tak się też stało. Wojna zrobiła z niego robota, który bez żadnych zahamowań wykonywał nawet najkrwawsze rozkazy. Bez mrugnięcia okiem skazywał na śmierć niewinnych ludzi. W Pewnym momencie można zauważyć, że to sprawiało mu satysfakcje, wręcz podniecało go to. Mówiąc o liczbie zlikwidowanych osób w getcie warszawskim: 56065 nie zastanawia się nad ogromem zabitych istnień ludzkich, lecz nad magią tej liczby. Zastanawia go bardziej symetryczne ustawienie cyfr. W jego przypadku wpływ wojny na psychikę odegrał niesamowitą rolę. Podczas czytania tej książki nie mogłem uwierzyć, że taki człowiek mógł zostać stworzony przez Boga. Dopiero później zrozumiałem, że to nie Bóg zrobił z niego takiego zbrodniarza, lecz wojna i system faszystowski. Wszyscy ci wspaniali pisarze zostali dotknięci jednym wspólnym doświadczeniem wojną. Wywarła ona ogromny wpływ na ich psychikę i twórczość, co widać wyraźnie w powstałych utworach. Wpływ ten dotyczy zwłaszcza wyczulenia na problemy moralne, niepokój o wrażliwość, uczuciowość człowieka poddanego takiej próbie. Pisali oni zwykle o przeżyciach pokolenia ludzi 20-25 letnich, którzy pragnęli cieszyć się życiem, kochać, tworzyć, a zmuszeni byli konspirować, walczyć, zabijać. Tadeusz Borowski wyciągnął ze swych doświadczeń daleko idące wnioski. Potępił całą cywilizację, historię, filozofię, literaturę, poezję. Na pewno człowiek ujawnił w XX w. Swe najgorsze oblicze, pokazał, że jest zdolny do niezwykłego bestialstwa, ale i do wielkich czynów. Borowski tego nie dostrzegł. Natomiast wielkość człowieka, nawet w najgorszych warunkach potrafił zaobserwować Gustaw Herling Grudziński. Obaj pisarze zgadzają się w jednym: wojna i okupacja były nieludzkim eksperymentem, który ujawnił, że nie ma rzeczy, na która nie poważy się człowiek, by przeżyć, ocalić życie. Jest on nawet w stanie zaprzeczyć samem sobie, stanąć przeciwko swoim najbliższym, dopuścić się aktów kanibalizmu, wyrzec się swoich dzieci. Wszystko to działa podświadomie na naszą psychikę, więc boje się sobie nawet uzmysłowić co się mogło dziać z psychiką ludzi tamtych czasów. Czasów, w których człowiek był niczym. Miejmy nadzieje, że ludzkości bogatsza o to doświadczenie, nigdy już nie dopuści się podobnych zbrodni. Niestety podobnie myśleli ludzie po I wojnie światowej. Próbując scharakteryzować wpływ wojny na postawę człowieka, nie sposób wspomnieć literaturze łagrowej i lagrowej. Jest ona obszernym źródłem doświadczeń człowieka w czasie wojny i okupacji. Jako przedstawicieli tego gatunku przedstawię dwóch pisarzy, którzy na stałe mają swoje miejsce w historii. Obaj pisarze, zarówno Gustaw Herling-Grudziński, który przeżył łagier sowiecki w Jercewie, jak i Tadeusz Borowski, który przeżył szereg lagrów niemieckich m.in. Oświęcim, przelali swoje wspomnienia i obrazy z czasów wojny na papier. Dwa dzieła: "Inny świat" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego i opowiadania Tadeusza Borowskiego przedstawiają degradujący wpływ wojny, siłę niszczącą obozów oraz obraz "człowieka zlagrowanego". Kogo możemy nazwać "człowiekiem zlagrowanym"? Według Borowskiego jest to "człowiek, któremu technika obozu, krematoria, roentgen i szubienica, fałsz, zakłamanie i zdrada obce już nie są", a przede wszystkim "człowiek, który myśli kategoriami życia obozowego i postępuje według moralności obozowej". Człowiek zlagrowany żyje bezsilny wobec masowej, ciągłej śmierci i zbrodni, zobojętniały na ból i rozpacz, "zmuzułmaniony" - upadły moralnie, fizycznie i egoistyczny w obronie życia, ogarnięty znieczulicą i często z lekceważącym stosunkiem do słabszego. Spostrzeżenie to możemy łatwo sprawdzić w tekstach Borowskiego, gdyż obóz był prawdziwym innym światem, gdzie rządziły inne prawa moralne. We wczesnym opowiadaniu "U nas w Auswitzu" możemy odnaleźć jeszcze intelektualne uogólnienia, celne formuły, w których autor, człowiek o świadomości wykraczającej poza obóz, człowiek jeszcze "niezlagrowany", próbuje oddać istotę obozowego systemu. Natomiast w tekstach "Dzień na Harmenzach" (ukazanie pracy więźniów przy kopaniu rowów), "Proszę państwa do gazu" (rozładunek transportu na rampie kolejowej), "Ludzie, którzy szli" (podczas meczu piłkarskiego do obozu przybywa nowy transport więźniów) nie znajdziemy już takich rozważań. Rzeczywistość obozową oglądamy tu oczyma "ludzi zlagrowanych" i tylko czasem w ich rozmowach pojawia się jakieś echo niezależnej myśli, oceny rzeczywistości, w której są zanurzeni, np. krótki dialog w opowiadaniu "Proszę państwa do gazu", rozpoczęty słowami: "Słuchaj, Henri, czy my jesteśmy ludzie dobrzy?". W tym samym opowiadaniu pisarz ukazuje kobietę, która wyrzeka się własnego dziecka! Jaki wpływ wywiera na ludzi wojna, ze dochodzi do sytuacji, wobec których nawet wewnętrzne prawo obozowe jest bezlitosne. Niepisanymi zasadami jakim podlegał więzień w obozie były również: zakaz kradzieży, donosicielstwa oraz zrzucania winy na kogoś innego. Pozostawały także pewne granice moralne, których nikt nie przekraczał, choć zdarzały się wyjątki (jak wspomniany już wcześniej Becker - bohater, który wydał wyroki śmierci na swoich synów za kradzież chleba, przekroczył tę granicę). Podobny, a może nawet gorszy, obraz przedstawia nam autor "Innego świata". Obserwujemy obozowe zniewolenie - fizyczne i psychiczne złamanie człowieka, totalne wyeksploatowanie fizyczne w niewolniczej pracy i pozbawienie indywidualności. Jest to rzeczywiście inny świat, świat łagru sowieckiego, w którym "preparuje się więźnia" - tzn. człowiek popada w stan, w którym "uczucia i myśli obluzowują się", "pomiędzy skojarzeniami powstają luki" - coś na kształt tępoty, posłuszeństwa, uległości - po to, aby przeżyć lub choćby uniknąć głodu. Tu śmierć również nie czyni wrażenia, a samobójstwo staje się aktem wolności i samostanowienia o sobie. Wyrazem buntu jest także samo okaleczanie się Kostylewa, który codziennie wkładał swą rękę do ognia, po to, by nie pracować. Kostylew mówi: "nie będę dla nich pracował, choćby za cenę swojego cierpienia, zdrowia i życia". W takich warunkach łatwo o utratę człowieczeństwa, łatwo o podłość, zbrodnie, byleby ratować swoje życie. Degradujący wpływ wojny i obozów to gwałty i "materialne" traktowanie kobiet, bezkarne kradzieże, donosy, katorżnicza praca, walka o każdy kęs jedzenia. Jedynie takie postacie jak Kostylew podkreślają siłę i heroizm człowieka, gdyż tak naprawdę wartości moralne nie ulegają tak łatwo zniszczeniu. Wieczna niezgoda na zło, wieczne poszukiwanie wymiaru człowieczeństwa, są hołdem złożonym człowiekowi. Człowiek zlagrowany pozostawił po sobie tylko jedną ideę: przetrwania, a to znaczyło przystosować się do panujących warunków, zaakceptować śmierć i okrucieństwo. Zdobyć leki, zdobyć jedzenie - oto cel życia. Nie można oceniać tej postawy, gdyż nie jesteśmy do tego uprawnieni. Możemy najwyżej ocenić w sposób druzgocący totalitaryzm, system, który dopuścił do powstania obozów i do wypaczenia ludzkiej psychiki. Jako kolejną część swojej pracy zaprezentuje wpływ domu i doświadczeń życiowych na kształtowanie się postawy moralnej i społecznej Cezarego Baryki i Zenona Ziembiewicza. Dom rodzinny zawsze kojarzy nam się z miejscem, gdzie spędziliśmy nasze dzieciństwo, gdzie wpajano nam dobre obyczaje, kształtowano w nas wartości, na których musimy bazować w dorosłym życiu. Dom jest miejscem, gdzie panują określone zasady, do jakich musimy się stosować. Taki jego obraz bardzo często występuje w literaturze. Czy jednak możemy również zauważyć utwory ukazujące nam wizję domu rodzinnego, która nie zgadza się z naszym wyobrażeniem, ponieważ nie wypełnia on przeznaczonego mu zadania? Nie dostarcza żadnych wartości? Oczywiście. Takimi utworami są między innymi "Przedwiośnie" i "Granica", których autorzy ukazują niekoniecznie pozytywny wpływ domu oraz doświadczeń życiowych na kształtowanie się postawy moralnej i społecznej Cezarego Baryki i Zenona Ziembiewicza. Ten ostatni jest bohaterem powieści Zofii Nałkowskiej, która – analizując psychologiczne motywy działań ludzkich, często podkreślała wpływ, jaki na osobowość człowieka ma jego otoczenie, życie wśród innych ludzi i ich opinie. Polemizując z własnym, młodzieńczym przekonaniem, że jednostka jest sama dla siebie miarą rzeczy, wystarczającym kryterium sądu o świecie, głosiła, że człowiek określa się nie tylko przez swój stosunek do świata, ale i przez stosunek świata do siebie; jak pisze Ryszard Matuszewszki: "dowodziła, iż "należy kontrolować bezustannie własne odczuwanie siebie przez konfrontację z wrażeniami innych, weryfikować obiektywność swego sądu o sobie"." Pogląd, że człowieka określa ostatecznie jego egzystencja społeczna, wyraziła Nałkowska w sposób następujący: "Mnie się wydaje, że człowiek rodzi się każdy możliwy. Właśnie tak muszę to powiedzieć: każdy możliwy. Wszystko w nim może być - najbardziej odmienne, najbardziej mu zaprzeczające, najdalsze. Charakteru nie ma właściwie, póki rozważamy go w oderwaniu, charakter nie istnieje sam przez się. Przedłużenie każdej z cech wrodzonych sięga w nieobjętą głąb możliwości. Dopiero obcy świat, następujący zewsząd i z bliska, zamyka te otwarte drogi, każdej z możliwości wyznacza ostateczną granicę. Dopiero ludzie decydują wreszcie jakoś całą tę sprawę. Przecież w stosunku do każdego człowieka stajemy się, jesteśmy kimś innym. Nie po kolei, w biegu życia, ale o jednej i tej samej godzinie. Cudzy charakter jest naszego charakteru jedyną miarą". Na potwierdzenie tych słów, kreuje pisarka postać Zenona Ziembiewicza, syna Waleriana i Żanci, reprezentantów zdeklasowanego ziemiaństwa, którzy utracili majątek na skutek lekkomyślnego, rozrzutnego trybu życia. Bohater "Granicy" urodził się w małym dworku należącym do majątków ziemskich hrabiego Tczewskiego. Narrator informuje, że "Atmosfera boleborzańskiego dworku była tak zatęchła, jak woda okolicznego stawu pokrytego rzęsą". Wszystko tam było udawane, pozorowane. Pani Żancia starała się mówić po francusku i grać na fortepianie, co często wyglądało zabawnie. Pozory utraconej pańskości miała stworzyć także służba, wśród niej chłopak do czyszczenia butów. Ojciec Zenona zdradzał żonę z wiejskimi dziewczynami, jednak twarz uwodziciela krył pod maską kochającego męża i ojca, który dla najbliższych "dałby sobie krwi utoczyć". Z tej gry pozorów młody Ziembiewicz zdał sobie sprawę jako uczeń gimnazjum. Już wtedy, podczas pobytu w domu w czasie wakacji postanowił, że on nigdy w przyszłości nie powieli "boleborzańskiego schematu". Życiem nie potwierdził jednak swoich słów i już wkrótce stał się sprawcą dramatu Justyny Bogutówny, córki kucharki z Boleborzy. Nie był to jedyny błąd Zenona - jako korespondent, a potem naczelny redaktor "Niwy", wreszcie, jako prezydent miasta – był człowiekiem, który dla osiągnięcia życiowej kariery szedł na "kompromisy moralne", chcąc uzyskać uznanie i aprobatę swych pracodawców "przekroczył granicę, za którą nie wolno przejść, za którą przestaje się być sobą". Autorka sugeruje, że klęska Ziembiewicza ma źródło w determinacji biologicznej - ale tylko częściowo, bo człowiek jako istota wolna ma prawo wyboru wartości nawet w najbardziej niesprzyjających okolicznościach i uwarunkowaniach społecznych. Pogląd Nałkowskiej na sposób kształtowania się ludzkiej osobowości wyraża tendencje dominujące zarówno w nowoczesnej psychologii, jak w literaturze XX wieku. Z przekonania, że tzw. charakter człowieka nie jest czymś raz na zawsze danym, pisarze wyciągali różne wnioski. Solidaryzować się z nią zdaje Stefan Żeromski, tworząc postać Cezarego Baryki w "Przedwiośniu". Daje on czytelnikowi do zrozumienia, że dom rodzinny i wartości, które zostają tam wpojone człowiekowi są bardzo ważne w podejmowaniu decyzji w dorosłym życiu, często z dala od niego. Seweryn Baryka chce rozbudzić w swoim dziecku miłość do ojczyzny, uczucie, które jemu samemu pozwala wierzyć wciąż na nowo, że kiedyś powróci do Polski. Opowiadana przez niego synowi historia nowej, szklanej cywilizacji jest pięknym "snem o Polsce" śnionym przez wiele pokoleń od czasówromantyzmu. Miały powstać higieniczne, piękne, kolorowe domy, kościoły, szkoły ze szkła - tak tanie, że dostępne dla wszystkich, nawet dla najbiedniejszych. Bogacze mieli oddać nadmiar ziemi i fabryki potrzebującym. Cezary okazywał sceptycyzm wobec ojcowskiej relacji, jednak już w drodze do kraju, uwierzył w opowiadanie. Po przyjeździe Cezaremu przyszło jednak przeżywać bolesne rozczarowania w miarę zdobywania życiowych doświadczeń, gdyż mityczny "sen o szklanych domach" nie znalazł najmniejszego potwierdzenia w rzeczywistości. Młody Baryka widzi brud i nędzę wsi, jako "dwa bieguny ludzkiego życia" postrzega majątek ziemski Wielosławskich, Nawłoć i Chłodek, nędzną siedzibę komorników i fornali. Stwierdza: "Jedni mają tyle jadła, że uczynili z tego kult, obrzęd, świętość, a drudzy po to tylko żyją, aby nie zdechnąć z głodu! (...)" Wstrząsem dla Cezarego jest widok masowo umierających dzieci w czasie przednówka i tzw. "ekonomia życia" dyktowana nędzą - starcy i chorzywynoszeni na mróz, aby "szybciej doszli". Podobna sytuacje jest w mieście- potworne warunki higieniczne dzielnicy żydowskiej, koszmar życia robotników, prześladowanie więźniów politycznych i mniejszości narodowych. Znajomy rodziców prezentuje młodemu Baryce program "naprawy" Polski, którego to programu Cezary nie akceptuje - jest zbyt powolny i mało skuteczny. Przedstawione postacie prezentują dwa sposoby wychowania: pierwszy polegał na wysłaniu syna "do szkół", drugi - na świadczeniu o wartościach własnym życiem. I właśnie ten spowodował, że młodzieniec zaczął dokonywać wyborów opartych na zaufaniu swoim uczuciom i przekonaniu o ich słuszności. Obaj bohaterzy potwierdzają jednak tezę, że dom rodzinny i doświadczenia życiowe mają bardzo duży wpływ na kształtowanie się postawy moralnej i społecznej człowieka.Uważam że nasz charakter i fakt kim tak naprawdę jesteśmy nie zależy tylko od nas samych. Jak widać w przedstawionych utworach, wpływ na naszą psychikę nie zależy tylko od wydarzeń, które "wdarły" się w nasze życie. Sądzę że decydujące jest obserwowanie pewnych wzorców od czasów naszego dzieciństwa. Takimi wzorami są przede wszystkim nasi rodzice, lecz także otoczenie w którym żyjemy i dorastamy. Jak to miało miejsce w utworze Wisławy Szymborskiej "Pierwsza fotografia Hitlera". Młody Adolfek, nie był od początku złym dzieckiem, nie urodził się maszyną do zabijania. Gdyż tak naprawdę, on sam pewnie nigdy nikogo nie zabił. Jako młodzieniec, zaczął interesować się mitami staro-germańskimi, w których główną rolę odgrywał kult siły. Pewny jestem że treści tam zawarte, w takim stopniu opanowały jego psychikę że zaczął głośno i uparcie twierdzić że Niemcy jak naród, są nadludźmi. Co oczywiście mijało się z prawdą. Ale autorka zastanawia się jak mogło dojść do takiego wypaczenia charakteru; Adolf Hitler osoba nie wyróżniająca się błyskotliwym intelektem, potrafiła zapanować nad setkamitysięcy ludzi. Wmówić im że należy zabijać i tępić inne narody. Że na świecie powinna istnieć tylko jedna rasa. A ludzie, Niemcy w to uwierzyli i zaczęli robić tak jak im pan nakazał. Jest to dla mnie chore i niezrozumiałe postępowanie godne największego potępienia. Sądzę że ludzkość kiedyś "zatrzyma się" i spojrzy w wstecz, może wtedy zobaczymy jaki los sobie zgotowaliśmy.