Język polski

Dwa anioły Malczewskiego



Spośród całej modernistycznej sztuki najwyżej cenię dwa obrazy Jacka Malczewskiego. Oba wywarły na mnie ogromne wrażenie. Choć są zupełnie różne, to jednak łączy je postać anioła - uskrzydlonej istoty, która czuwa i opiekuje się ludźmi. Pierwszy z nich, zatytułowany „Zmartwychwstanie (Nieśmiertelność)”, wywołuje pewien niepokój. Być może właśnie to uczucie sprawiło, że obraz ten trwale przykuł moją uwagę. Moim oczom ukazał się anioł w postaci uskrzydlonej kobiety. Spod półprzymkniętych oczu obserwuje on starego człowieka. Anioł trzyma w dłoniach dwie szklane miseczki, z których wyfruwają drobniutkie, delikatne, niebieskie motylki. Jednocześnie obejmuje on dłońmi swoje skrzydło w taki sposób, jakby trzymał instrument muzyczny – lirę czy też harfę. Spojrzenie kobiety – anioła jest spokojne, twarz wygładzona. W porównaniu z resztą obrazu jej szata wydaje się niezwykle jasna. Jej skórę rozświetla blask, który silnie kontrastuje z majaczącym w tle ponurym krajobrazem. W oddali widać bowiem równinę, zapełnioną nagrobkami i krzyżami. Niebo nad nimi jest ciemne, granatowe. Gdzieś za cmentarzem majaczy kilka ledwie widocznych, czarnych drzew. Ale cały ten mrok omija występującego na pierwszym planie anioła. Promieniujący od niego blask delikatnie oświetla stojącego obok starego człowieka. Ten z kolei przekrzywia głowę w stronę anielskiego skrzydła i sprawia wrażenie kogoś całkowicie zasłuchanego. W lewej ręce ściska jakiś przedmiot, zawieszony na szyi – być może jest to szkaplerz – trudno powiedzieć. W prawej – trzyma szarańczę. Cały obraz jest niezwykle zagadkowy i tajemniczy. Przy oglądaniu go nasuwa się bardzo wiele skojarzeń. Wydaje mi się, że szarańcza w ręku mężczyzny symbolizuje destrukcje i zniszczenie. Człowiek musi najpierw umrzeć, by móc odrodzić się na nowo. Odrodzić się w nowym świecie jako ktoś lepszy, doskonalszy. Zupełnie jak motyle, które aby stać się tym, czym są, muszą najpierw długi czas spędzić w kokonie – przepoczwarzając się. Mężczyzna jest zasłuchany. Co do tego nie mam wątpliwości. Jednak jak to zinterpretować? Czy słucha on jakieś anielskiej muzyki, mającej pomóc mu przejść na drugą stronę? A może chodzi o to, że człowiek w pewnym stopniu odradza się przez sztukę? Staje się dzięki niej nieśmiertelny? Przecież anioł wygląda, jakby wygrywał melodię na lirze, a mężczyzna ma twarz samego Malczewskiego. Czyżby sztuka także była nieśmiertelna? Drugi obraz Malczewskiego, pod tytułem „Anioł i pastuszek”, nie nastręcza takich interpretacyjnych trudności jak ten opisany wyżej. Tutaj postać anioła jawi się zgoła inaczej. Nie jest on spokojnym, statecznym przewodnikiem w drodze do nieśmiertelności, a raczej wesołym towarzyszem zabaw. Obraz przedstawia wiejskiego chłopca, siedzącego na płotku i trzymającego w ręce słomkowy kapelusz. Za nim, po polu, przechadzają się gęsi, a troszkę dalej w ziemi ryją świnki. Koło pastuszka stoi anioł, który tym razem nie jest dojrzałą kobietą, tylko młodziutką dziewczyną. Śmieje się ona do chłopca, bardzo figlarnie i szczerze. Pod pachą trzyma laskę, taką do poganiania drobiu, jak gdyby cały czas towarzyszyła dziecku w jego pracy. „Anioł i pastuszek” zwrócił moją uwagę przez niezwykłe ciepło, którym emanuje. Nawet kolorystyka obrazu utrzymana jest w odcieniach brązu, czerwieni i beżu. Anioł pełni tu funkcję anioła stróża. Jego twarz tryska młodzieńczym zapałem i energią. Cały czas mam wrażenie, że nagle ożyje, chwyci chłopca za rękę i poprowadzi na łąkę, aby razem z nim pobawić się w berka. Oba obrazy zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. Pomimo tego, że przedstawiają istoty fantastyczne – anioły – wydają się niezwykle realistyczne. Poza tym urzeka mnie to, w jaki sposób oddane są w nich bezruch i dynamika. Oglądając „Zmartwychwstanie (Nieśmiertelność)” czuję, jakby wszystko wokół mnie miało ucichnąć i zamrzeć, podziwiając tę scenę. Przy „Aniele i pastuszku” – odwrotnie – świat powinien dołączyć się do zabawy! Uważam, że to niezwykłe i fascynujące.