Język polski

Portret kobiety w literaturze polskiej



Temat jest nieco szowinistyczny i tendencyjny. Dlaczego nie każe się opisać nigdy portretu mężczyzny w literaturze? Zawsze kobieta. Czyżby nie był to przejaw dyskryminacji płci? Zwłaszcza, że samo sformułowanie tematu nie jest doskonałe. Przecież jest faktem oczywistym, że literatura polska nie wytworzyła jednego portretu kobiety, który posiadałby jakieś typowe dla siebie cechy. Tak wiele kobiet zostało na kartach narodowej literatury opisanych, że nie sposób z tej wielości charakterów i usposobień utworzyć jakiegoś jednego portretu. Nadto, trzeba zauważyć, że przez długi czas literatura tworzona była wyłącznie przez mężczyzn, co trzeba brać pod uwagę, jeśli chcemy przyjrzeć się bliżej kobietom przedstawionym w literaturze. Kobiety w literaturze polskiej były ukazywane w skrajnie różny sposób. Zdarzały się wśród nich prawdziwe bohaterki, niemalże mitologiczne heroiny, których poświęcenie przewyższało niekiedy ofiary męskich bohaterów, ale opisywano też lekkomyślne trzpiotki, puste, bezwartościowe, zwodzące na pokuszenie całkiem porządnych mężczyzn. Osobne, utrwalone miejsce w polskiej literaturze ma kobieta obdarzona błogosławieństwem dzieci. Mówi się o niej Matka-Polka i niekiedy stawia się jej nawet pomniki. Matka-Polka, w przeciwieństwie do innych rodzajów kobiet ukazywanych na kartach literatury, posiada charakterystyczne i niezmienne cechy. Ale nim o niej powiemy, przyjrzyjmy się portretowi zwykłej kobiety. Kobieta, widziana przeważnie męskimi oczyma, stworzona została przez Boga głównie po to, aby mężczyzna się w swoim życiu nie nudził. Kobieta dostarczała i dostarcza mężczyźnie wszelkich podniet niezbędnych do ciekawego życia. Kobietę można kochać (platonicznie, fizycznie) można ją nienawidzić, można nią pogardzać lub ubóstwiać. Kobieta, mówiąc ogólnie, jest wdzięcznym obiektem męskich uczuć o mocno zróżnicowanej skali. Ponadto ma tę cudowną zaletę, że przeważająca większość przedstawicielek gatunku kobiety posiada bardzo przydatne umiejętności gotowania, prania i sprzątania, które pozwalają mężczyźnie bez skrępowania przyziemnymi sprawami żywić do niej różnorakie uczucia oraz malować jej wielobarwny portret. Ale jak bardzo zróżnicowany jest to portret świadczyć może o tym przykład, że nawet w twórczości jednego poety mogą występować skrajnie różne obrazy kobiety. Nie trzeba daleko szukać, aby tę tezę potwierdzić. Sięgnijmy do twórczości naszego największego wieszcza - Adama Mickiewicza. Otóż Mickiewicz, o którym skądinąd wiadomo, iż miał znaczną słabość do kobiet, pisze w swych "Dziadach" takie gorzkie słowa: "Kobieto! Puchu marny! Ty wietrzna istoto!" Jakiż on daje portret temu przemiłemu stworzeniu, które dobry Bóg stworzył na to, aby się mężczyźnie nie ckniło w rajskim ogrodzie? Z pewnością nie jest to najbardziej pochlebny wizerunek, jaki można wystawić kobiecie. Ten sam Adam Mickiewicz w bardzo ładnym i wdzięcznym wierszyku pt. "Śmierć pułkownika" taki kreśli portret kobiety: "Lecz ten wódz, choć w żołnierskiej odzieży, Jakie piękne dziewicze ma lica? Jaką pierś? - Ach, to była dziewica, To Litwinka, dziewica-bohater, Wódz Powstańców - Emilija Plater." Zaprawdę, trudno o większe pochlebstwo, o większą słodycz, niźli te, które w tych kilku wersach zawarł Mickiewicz. Chociaż, jeśli przyjrzeć się bliżej temu fragmentowi, ujawnią się niektóre cechy piszącego: ksenofobia i nacjonalizm (to Litwinka, jak on to podkreśla!), wyraźny podtekst seksualny, ocierający się o próg molestowania (te lica, ta pierś, tak się pisze o obiekcie fizycznej żądzy - czy Mickiewicz tak samo by się zachwycał, gdyby tam leżała osoba, powiedzmy metaforycznie, drugiej młodości i takiejż urody?) i to zaściankowe uniesienie: Dziewica! Czyżby wieszcz nie wiedział, że niejedna panienka, zwłaszcza taka, co bardzo lubi przygody, bardziej jest doświadczona niż mężatka z wieloletnim stażem? Ale wszystkie ujawnione tu fakty odnoszą się do Mickiewicza, nie umniejszają zaś wcale splendoru i glorii, z jaką ukazuje on bohaterkę swego wiersza. Gdzie leży więc pies pogrzebany? Jaki jest portret kobiety w polskiej literaturze? Kto mądry, kto powie? Nikt chyba. Nie ma bowiem jednego obrazu kobiety w literaturze, tak jak nie ma jednej kobiety na świecie. I całe szczęście, cóż bowiem warte byłoby ludzkie życie, gdyby istniał tylko jeden typ kobiety? Gdzież podziałby się ten miły dreszcz emocji, który towarzyszy zawsze poznaniu kolejnej przedstawicielki płci słabszej, która czasem potrafi jednak zdominować najmocniejsze egzemplarze tej silniejszej części ludzkości? Jaka jednak jest prawda o kobietach, skoro nasz wielki wieszcz, któremu nie sposób odmówić w pewnych sprawach autorytetu, dał tak sprzeczne o nich informacje? Może rozwiązaniem będzie sięgnięcie do literatury napisanej przez kobietę, któż bowiem powinien lepiej znać kobiety, niż nie one same? Weźmy się od razu do klasyki. Śledzenie losów bohaterek powieści Elizy Orzeszkowej "Nad Niemnem" nie rozwieje jednak naszych wątpliwości w stosunku do kobiet. W powieści tej mamy bowiem dwie bohaterki, które prezentują zupełnie różne oblicza kobiecej osobowości. Emilia Korczyńska jest osobą wielce antypatyczną. Zadręcza siebie, męża i rodzinę. Wciąż cierpi z powodu wyimaginowanych schorzeń. Wyrzuca mężowi, że się nią nie zajmuje, iż nie dostarcza jej wystarczającej ilości duchowych podniet, nie zauważa jednak zupełnie tego, że biedny Benedykt orze jak wół, aby zapewnić jej godziwy status materialny. Czegóż jednak by nie dokonał, zawsze pani Emilii będzie mało, zawsze będzie nie to, co miało być. Emila jest nieuleczalną chyba malkontentką, toteż nic dziwnego, że Benedykt woli przebywać w polu niż wysłuchiwać w domu sarkań kapryśnej żony. Jednak w tym samym Korczynie mieszka druga kobieta, która jest istnym przeciwieństwem Emilii. Każdy już chyba zgaduje, że mam na myśli Justynę Orzelską. Jest ona skromna cicha, pracowita, uosabia wszelkie cnoty, jakimi może się odznaczać kobieta. Lubi proste życie, zamorskie podróże nawet przez myśl jej nie przechodzą. Umie cenić swą godność, odrzuca propozycje zmanierowanego Zygmunta oraz morfinisty Różyca. Gardzi pieniędzmi, ceni prawdziwe, szczere uczucie, którym darzy ją Jan Bohatyrowicz. Widać więc, że nawet kobieta nie broni swych towarzyszek. Potrafi pokazać je w bardzo negatywnym świetle, nie oszczędzając żadnej z ich możliwych przywar. Dla zrównoważenia tego negatywnego portretu daje jednak przeciwwagę w postaci Justyny. I ani w opisie Emilii, ani w portrecie Justyny Orzeszkowa ani się nie myli, ani nie przesadza. Różne bowiem kobiety chodzą po ziemi, różne mają zalety i różne przywary. Nie sposób z tego bogactwa ludzkich cech stworzyć jednego, harmonijnego portretu. Jeden tylko jest obraz kobiety, który w polskiej literaturze trwa i nie ulega właściwie zmianom. To wspomniany już obraz Matki-Polki, która jest postacią pełną cierpienia, skazaną przez okrutny los na opłakiwanie własnych dziatek, poległych w kolejnej walce o wolność. Taka jest Matka-Polka i u Mickiewicza w wierszu "Do Matki Polki", taka też jest w utworze Baczyńskiego "Elegia o chłopcu polskim". Taka wreszcie jawi się w społecznej wyobraźni: o szlachetnym, ale zniszczonym przez czas i cierpienie obliczu, ze smutnymi oczyma, utkwionymi gdzieś w niewidoczną dal. Tego obrazu nie ukształtowała jednak socjologiczna obserwacja, jak to miało w przypadku portretów zwykłych kobiet. Ten obraz to mit, wybudowany przez naszą pełną martyrologii historię. I mimo że wielu twórców jest zgodnych co do jego kształtu, nie należy się łudzić, iż zgodny jest on z prawdą...