Język polski

"Człowiek nie jest stworzony na łzy i uśmiechy, Ale dla dobra bliźnich swoich, ludzi" (A. Mickiewicz)



Wyrwana z kontekstu zawarta w tytule myśl Mickiewicza może przyprawić kogoś, kto zapoznał się z twórczością romantyczną o zakłopotanie. Pułapka w wypowiedzi poety kryje się w sformułowaniu "dobro bliźnich". Czy bohaterowie romantyczni rzeczywiście uważali za najwyższą wartość służbę innym ludziom? W jaki sposób ją rozumieli? Spróbujmy odpowiedzieć na te pytania, odwołując się do przykładów z literatury. Typowy bohater romantyczny to wielka indywidualność, człowiek wyróżniający się spośród innych, obdarzony olbrzymią wrażliwością, a często nawet poetycką duszą. Wszelkim wyzwaniom i zadaniom bohater romantyczny stawia czoła najczęściej samotnie. Dzieje się tak z powodu jego przekonania o własnej wyższości, lub z braku możliwości wspólnego działania z innymi ludźmi. Niestety, bohaterowi romantycznemu rzadko kiedy udaje się wypełnić swoją misję. Znacznie częściej służba wartościom, w które wierzy, kończy się dla niego tragicznie, na przykład tak jak w przypadku Konrada Wallenroda. Konrad Wallenrod, a właściwie Alf, bohater dramatu Mickiewicza, jest Litwinem. Jego ojczyzna musi opierać się ciągłym najazdom Krzyżaków. Na oczach młodego człowieka Zakon zyskuje coraz to większą przewagę nad Litwą, nękając kraj brutalnymi napaściami i grabieżami. Dla Alfa dobro ojczyzny ważniejsze jest nad wszystko, jednak rozumie, że na niewiele zda się zbrojna walka z Krzyżakami. Dlatego postanawia poświęcić swoje szczęście i rycerski honor - wkraść się do Zakonu Krzyżackiego po to, aby skutecznie zniszczyć go od wewnątrz. Zdeterminowany Alf kieruje się zasadą, że cel uświęca środki. Dlatego nie waha się zostać giermkiem niemieckiego rycerza, a na jednej z krucjat pozbawić życia swojego pana. Później pod jego nazwiskiem przenika w szeregi wroga. Z pomocą przyjaciela, mnicha Halbana, Konrad Wallenrod zostaje wielkim mistrzem Zakonu. W jego ręku spoczywają się od tej pory losy całego państwa krzyżackiego. Zdobywszy panowanie nad Krzyżakami, Konrad przeprowadza najważniejszą część swojego planu. Wysyła wojska na pewną przegraną i prowadzi szkodliwą dla Zakonu politykę. Udaje mu się podkopać jego potęgę, jednak wkrótce zostaje zdemaskowany. Aby uniknąć upokarzającej śmierci z rąk Krzyżaków, Konrad popełnia samobójstwo. Nie udało mu się co prawda całkowicie zniszczyć najeźdźcy, jednak odchodzi z poczuciem spełnionego zadania. Za jego sprawą dokonała się zemsta na wrogu. Tak w skrócie przedstawia się akcja "Konrada Wallenroda". Dokonajmy teraz oceny, czy główny bohater działał zgodnie z tytułową sentencją, "dla dobra bliźnich swoich, ludzi". Celem Konrada było niewątpliwie uratowanie rodaków przed dalszymi represjami ze strony Zakonu Krzyżackiego. W trakcie jego realizacji okazji Konrad bezwzględnie obchodził się z Krzyżakami. Na pewno traktował ich jak swoich bliźnich. Nie zważał na to, że zemsta dotykała często ludzi, którzy nie byli bezpośrednio winni nieszczęściom Litwy. Wallenrod wysyłał przecież na śmierć zwykłych żołnierzy, podczas gdy winę za agresywną politykę Zakonu ponosili jego poprzedni przywódcy. Dlatego fanatyczny wręcz patriotyzm Konrada kłócił się z podstawowymi zasadami moralnymi obowiązującymi w kulturze chrześcijańskiej. Bohater dramatu nie tylko nie miłował bliźniego, ale nawet śmiał decydować o jego życiu i śmierci. Patriotyzm zdecydowanie wysuwał się na pierwszy plan wśród wartości cennych dla bohaterów romantycznych. Nie zawsze musiał wyrażać się w czynach, jak u Konrada Wallenroda. Jego imiennik, Konrad z III części "Dziadów" Mickiewicza, jest przykładem gorącego patrioty pozbawionego możliwości działania dla dobra swojego kraju. Przeszkodą, która uniemożliwia Konradowi poświęcenie się walce o sprawę ojczyzny, jest to, że bohater znajduje się w rosyjskim więzieniu. W ten sposób zostaje ograniczona wolność jego czynów, ale wolności myśli nie może odebrać mu nikt. Dlatego patriotyzm Konrada wyraża się tylko w jego przemyśleniach. Zła sytuacja Polaków pod zaborami doprowadza bohatera do rozpaczy. Kiedy nie pomagają modlitwy i zaklęcia kierowane do Boga w pustej więziennej celi, Konrad dochodzi do przekonania o niesprawiedliwości świata i Stwórcy. Bohater snuje marzenia o władzy, która pozwoliłaby mu rządzić ludzkimi umysłami. Przeczuwa, jak wiele dobrego mógłby wtedy uczynić dla uciskanej ojczyzny. To, że takiej władzy nikt nie jest w stanie posiąść, doprowadza Konrada niemalże do obłędu. W bluźnierczych słowach zarzuca Bogu okrucieństwo, chociaż z drugiej strony pragnie dla siebie despotycznych rządów. Zachowaniu bohatera zostaje nadany kontekst metafizyczny. Konrad jest opętany przez Szatana. Walkę o jego duszę stacza ksiądz Piotr i dopiero jemu udaje wyrwać się nieszczęśnika z sideł złego. Jeśli chwilę zastanowimy się nad marzeniami Konrada w kontekście tytułowej sentencji Mickiewicza, dojdziemy do wniosku, że również ten bohater ograniczał pojęcie "bliźniego" do niektórych kategorii ludzi. Konrad pragnął dobra dla Polski, czy jednak zachowałby się miłosiernie wobec znienawidzonego cara? Na pewno nie. Bohater stwierdza, że szczęście osiągnąć mogliby tylko ci, którzy nie sprzeciwiliby się jego władzy. Zachowanie Konrada to przede wszystkim "łzy i uśmiechy", do których nie jest według Mickiewicza stworzony człowiek. To spostrzeżenie pozwala nam jeszcze bardziej krytycznie spojrzeć na postać bohatera, do którego dystansuje się sam autor dramatu. Dziełem, w którym szeroko przedstawiony jest problem romantycznego poszukiwania wartości, jest "Kordian" Juliusza Słowackiego. Dramat ukazuje czytelnikowi życie bohatera od wczesnej młodości, jego rozterki oraz wnioski do jakich doszedł w miarę zdobywania doświadczenia. W chwili, kiedy czytelnik poznaje Kordiana, bohater ma piętnaście lat. Mimo młodego wieku zastanawia się poważnie nad celem życia i drogami prowadzącymi do jego osiągnięcia. Opowiadania starego sługi, Grzegorza, dostarczają mu modeli życiowych. Kordianowi nie podoba się typ karierowicza, który sprytem dochodzi do fortuny. Bardziej bliskie są mu idee wojskowej służby, a za wzór godny naśladowania uznaje polskiego żołnierza, który bohatersko poświęcił się, aby nie zostać wcielonym do carskiej armii. Kordian nie może jednak pójść w ślady żołnierza-patrioty. Młodego arystokratę otacza banalna, nudna rzeczywistość i zwykli ludzie, którzy nie rozumieją jego pragnień. Bohater znajduje z tej sytuacji wyjście typowo romantyczne - samobójstwo. Przypadek sprawia, że Kordianowi nie udaje rozstać się z życiem. Po przyjściu do zdrowia bohater wyrusza w podróż po świecie w poszukiwaniu ideałów. Spotyka ludzi, dla których największą wartością jest pieniądz. Kordian przekonuje się, że bogactwo może zapewnić tylko złudzenie szczęścia. Dochodzi do tego wniosku, kiedy okazuje się, że kobieta, którą kochał, szanowała go tylko ze względu na podarki, którymi ją obsypywał. Bohatera spotyka zatem miłosne rozczarowanie. O tym, że kobiety nie są zdolne odwzajemnić szczerego uczucia, przekonał się już zresztą w młodości. Z podobnymi doświadczeniami spotkali się również inni bohaterowie romantyczni. W oczach Kordiana upada z biegiem czasu również duchowy autorytet papieża, który lekceważy sobie niedolę Polski pod rosyjskim zaborem. Ostatecznie bohater dojrzewa do decyzji o wyborze życiowego celu. Postanawia dokonać zamachu na cara i w ten sposób przywrócić wolność ojczyźnie. Aby urzeczywistnić swój zamiar, Kordian planuje zbiorowy spisek. Okazuje się jednak, że potajemnie zgromadzeni spiskowcy wahają się, kiedy przychodzi wydać wyrok śmierci na zaborcę. Bohater dramatu nie rezygnuje z podjętej decyzji i w nocy samotnie zakrada się ze sztyletem do carskich komnat. W wykonaniu misji przeszkadzają mu emocje. Do morderstwa nie dochodzi, a Kordian zostaje ujęty przez straż. W "Kordianie" Słowackiego znowu mamy do czynienia z patriotyzmem jako najwyższą wartością. Jednak, jak przekonują losy bohatera, fałszywie rozumiany patriotyzm nie prowadzi do niczego dobrego. Słowacki prezentuje postać Kordiana w krytycznym świetle. Jeszcze wyraźniej niż u Mickiewicza widać, że bohater nie kieruje się zasadą działania dla dobra bliźnich. Większy wpływ wywierają na niego młodzieńcze ambicje i zrezygnowanie z życia w społeczeństwie. Wszystkie przytoczone przykłady świadczą o tym, że miłość bliźniego w rozumieniu bohaterów romantycznych daleko różniła się od tej głoszonej przez Ewangelię. Nie powstrzymywali się oni od subiektywnego widzenia świata i wartościowania ludzi, za którego podstawę przyjmowali najczęściej ich narodowość. Usprawiedliwieniem autorytarnych sądów miała być wybitność wydającej je jednostki. Mimo wszystko, nie życzyłbym żadnemu narodowi przywódcy w stylu Konrada lub wyzwoliciela takiego, jak Kordian. Gdyby ich ideologia mogła zostać zrealizowana, przysporzyłaby pożytku tylko niektórym "bliźnim"...