Język polski

Analiza i interpretacja trenu XI jako odzwierciedlenie kryzysu idałów filozoficznych i religijnych renesansu.



TREN XI "Fraszka cnota", powiedział Brutus porażony. Fraszka, kto się przypatrzy, fraszka z każdej strony. Kogo kiedy pobożność jego ratowała? Kogo dobroć przypadku złego uchowała? Nieznajomy wróg jakiś miesza ludzkie rzeczy, Nie mając ani dobrych, ani złych na pieczy. Kędy jego duch więnie, żaden nie ulęże: Praw li, krzyw li, bez braku każdego dosięże. A my rozumy swoje przedsię udać chcemy, Hardzi miedzy prostaki, że nic nie umiemy. Wspinamy się do nieba, Boże tajemnice Upatrując, ale wzrok śmiertelnej źrzenice Tępy na to; sny lekkie, sny płoche nas bawią, Które się nam podobno nigdy nie wyjawią. Żałości, co mi czynisz? Owa już oboje Mam stracić - i pociechę, i baczenie swoje? Tren XI jest powrotem do polemiki ze stoicyzmem. Jest punktem kulminacyjnym uczuć Kochanowskiego. Jego psychika przechodzi wielki kryzys, dzięki któremu następuje negacja wartości cnoty. Brutus mówi, że cnota jest błahostką. („\"Fraszka cnota\", powiedział Brutus porażony.”) Cnota w filozofii stoickiej była rozumiana jako rozumność, zgodność z naturą, a tu ten porządek natury zostaje obalony przez śmierć Urszulki. Jest tu użyty motyw vanitas . Cnota jest marnością. Pojawia się tu pytanie, czy w ogóle jest jakiś sens w byciu dobrym i pobożnym, skoro i tak nie będziemy uratowani. „Kogo kiedy dobroć przypadku złego uchowała?” Można nazwać to nawet zbliżeniem do granic bluźnierstwa. To rozważanie wprowadza podmiot liryczny w głęboki kryzys światopoglądowy wyrażony przez zwątpienie - na wzór Brutusa - w cnotę będącą synonimem wszelkich wyznawanych dotychczas wartości. Pogłębia się też kryzys religijny, który osiąga w tym miejscu swój punkt szczytowy - zwątpienie w wartości \"dobroci\" i \"pobożności\", które nikogo "nie ratują przed zakusami nieznajomego wroga" - nieprzewidzianego losu, "fatum”. Tak więc cnota nie uchroni nas przed przeznaczeniem. „Znajomy wróg jakiś miesza ludzkie rzeczy, nie mając ani dobrych, ani złych na pieczy” Być może wróg ten to szatan, który mąci nasze „ludzkie sprawy”, który nie klasyfikuje ludzi według tego, czy żyli cnotliwie, czy też nie. Występuje tu negowanie systemu wartości. Ponadto nie można uchronić się przed cierpieniem. Za wszelką cenę chcemy coś zrozumieć, posiąść wiedzę na dany temat, lecz nasz rozum jest zbyt płytki, aby pojąć prawa Boga, a nasze oczy zbyt ślepe, by dostrzec boskie normy. Człowiek jest zbyt prymitywny, aby zrozumieć siły ponadziemskie rządzące światem. Końcową częścią trenu jest apostrofa do żałości. „Żałości! Co mi czynisz? Owa już oboje Mam stracić: i pociechę i baczenie swoje?” Jest to refleksja autora na temat rozpaczy doprowadzającej do utraty rozsądku i pociechy. Tren ten jest nie tylko wyrazem ojcowskiego bólu, jest również traktatem filozoficznym. Najdziwniejsze i zaskakujące staje się to, że poeta, który dotąd w "Pieśniach" i we fraszkach głosił pochwałę życia, pochwałę człowieka jako istoty wspaniałej, nakazywał spokój, wyznawał stoickie zasady, renesansowy postulat harmonii i równowagi życiowej - tworzy dzieło, które w dużej mierze jest zaprzeczeniem tych ideałów, załamaniem całego renesansowego poglądu. Okazuje się, że człowiek dotknięty nieszczęściem nie znajduje odpowiedzi ani ukojenia w filozofii, jest bezradny. Jednym słowem Kochanowski dochodzi do wniosku, że nie warto być człowiekiem wierzącym, dobrym, cnotliwym, gdyż i tak nie uzyska z tego żadnych korzyści. Całe staranie człowieka o dostanie się do Boga idzie na marne. Tren XI jest kolejnym wyrazem załamania się filozofii poety. Kochanowski traci swą wiarę w cnotę, przytaczając słowa podobno wypowiedziane przed śmiercią przez Brutusa: "Fraszka cnota!" Podsumowując Kochanowski pragnie wyrazić swój ból i bezsilność wobec utraty ukochanego dziecka. Jego psychika przechodzi wielką próbę. Kochanowski, niczym Hiob, zostaje wystawiony egzaminowi danemu od Boga. Pragnie wywlec z siebie emocje przy pomocy cyklu trenów. Twierdzi, iż nie warto żyć cnotliwie, ponieważ los doświadcza jednakowo ludzi cnotliwych jak i nierządników. Na szczęście jest to wyraz chwilowego załamania, gdyż w późniejszym czasie następuje spadek emocji, a Tren XIX ukazuje pocieszenie i pouczenie. Wszystko wraca do normy.