Język polski

„Dwa sposoby literackiego kreowania bohatera – analiza i interpretacja fragmentów „Gloria victis” Elizy Orzeszkowej i „Kompleksu polskiego” Tadeusza Konwickiego”



„Gloria victis” Elizy Orzeszkowej to obraz jednego z najtragiczniejszych epizodów XIX wiecznej Polski – przygotowania, przebiegu i klęski powstania styczniowego. Mówi o patriotyzmie, męstwie, przyjaźni, miłości i męczeńskiej śmierci w imię zasad. Autorka wręcz gloryfikuje cały obraz powstania. Jak w tej konwencji zostali wykreowani bohaterowie? I jak do tej kreacji odnosi się Tadeusz Konwicki w „Kompleksie polskim”? Czy daje taki sam obraz bohatera narodowego, jakim stał się Romuald Traugutt? Czy przedstawia całkowicie różną koncepcję, a może uzupełnia obraz wielkiego wodza? Sam bohater obydwu utworów Romuald Traugutt jest postacią historyczną. Urodzony w 1825 r., w czasie poznania styczniowego dowodził oddziałem partyzanckim na Polesiu. 17 listopada 1863 r. został ostatnim dyktatorem powstania (pierwszym był L. Mirosławski, a po nim M. Longiewicz). W nocy z 10 na 11 kwietnia 1864 r. został aresztowany, a 5 sierpnia tego roku został stracony na szubienicy. Orzeszkowa w „Gloria victis” uwzniośla postać Romualda, wręcz ją gloryfikuje wraz z światem otaczającym dowódcę powstania. Konwicki stawia naszego bohatera w świetle szarej, nie wyidealizowanej rzeczywistości. Jest to realny świat z wszystkimi jego cierpieniami i niepokojami. Orzeszkowa wprowadza zabieg artystyczny zwany stylizacją biblijną – takie przekształcenie tekstu by posiadał cechy stylu występującego w Biblii. Widoczna jest ona między innymi w słownictwie i frazeologii: „Albowiem według przykazania Pana…”, składni – inwersja „krzyż narodu swego” i stylu tworząc obrazowe porównania „słowa jego (…) jak iskry, sypały się na głowy tłumu, aż, jak ten kwiat na łące, zakołysał się tłum ten…”. Autorka przywołuje postacie z Biblii takie jak Chrystus (”Wziąwszy na ramiona krzyż narodu swego”) czy Mojżesza, a także motywy biblijne choćby fragment o słupie ognistym, który prowadził uciekinierów z Egiptu do Ziemi Obiecanej: „poszedł za idącym ziemią tą słupem ognistym i w nim zgorzał”. Tak jak Orzeszkowa ukazuje Traugutta w niecodziennych i niezwykłych sytuacjach wymagających wielkiej mądrości i odwagi, tak Konwicki ukazuje nam zwykłego człowieka jeżdżącego pociągami i dorożkami i mieszkającego w obskurnym hotelu. Człowieka – patriotę, któremu niezwykle ciężko jest żyć w okupowanym kraju. Mówi o ukrywaniu się, udawania kogoś kim się nie jest: „Nie rozglądając się, wprawnym okiem konspiratora zdołał spostrzec, ze peron jest prawie pusty (…). Szedł (…) patrol żandarmerii. Widzieli już [go]. I on ich widział, choć zajęty był porównywanie swego repetera z zegarkiem stacyjnym. Romuald jest nieufny i przede wszystkim ostrożny. W takim życiu nie ma miejsca na miłość i przyjaźń. Orzeszkowa wielbi, wychwala dowódcę, a „Konwiczowski” bohater sam ironizuje swoją osobę – mówi o niełaskawym losie, każącym mu pełnić rolę dyktatora w nieistniejącym państwie. Kolejnym zabiegiem artystycznym, na jaki powołała się Orzeszkowa jest mitologizacja tegoż bohatera. Powołuje w tym liczne postacie znane z mitologii greckiej oraz starożytne postacie historyczne. Tak więc, Traugutt przybiera w utworze postać Leonidasa, synonim męstwa, bohaterstwa, patriotyzmu i gotowości oddania życia dla dobra ojczyzny. Ale właśnie przez to nadaje Romualdowi charakter postaci tragicznej, – bo o ile wielki Leonidas był pewny celowości poniesionych ofiar, tak dowódca powstania nie miał żadnej pewności, wręcz przeciwnie, wszystko wskazywało na to, że działania te dążą do nikąd. Traugutt nie jest tylko bohaterem fizycznie ponadprzeciętnym, ale został także nazwany wielkim myślicielem, o mądrości wręcz wyzierającej z oczu. Tej mądrości towarzyszył także smutek – może spowodowany wiedzą tego, ze walka o wolność jest trudna i często długo czeka na owoce. Jednak jego uśmiech był jak u dziecka, „świeży, perłowy z kroplą słodyczy”. Śladem pozostawionym przez cierpienia życia była surowa zmarszczka na czole, „niekiedy, aż groźna”. Romuald całą swą postawą wykazuje energie i wigor, choć w rzeczywistości w czasie powstania miał już prawie 60 lat. Konwicki zaś daje nam obraz niepozornego, małego, chudego mężczyzny w okularach, niewyróżniającego się niczym szczególnym z tłumu. Tak samo jak każdy denerwuje się, boi się i niecierpliwi i mówi prostym, niemającym nic w wykwintności językiem. W utworze Orzeszkowej dowódca zagrzewa swoje oddziały do walki, mówi o bohaterstwie, nie boi się śmierci, która jest dla niego zaszczytem. Dokładnie na odwrót przedstawia to Konwicki. Pisze, że śmierć dowódcy, dla niego samego, nie będzie niczym wyjątkowym – idzie na śmierć gdyż tak trzeba, tego wymagają jego ideały i moralność. Porównując obydwa utwory możemy stwierdzić, że gloryfikacja bohatera przez Orzeszkową została przeciwstawiona demitologizacji wykonanej przez Konwickiego. Wilki wódz, porównywany do Mesjasza i Leonidasa, o pełnych mądrości oczach, będący słupem ognia dla swoich żołnierzy, jest także małym, drobnym człowieczkiem w okularach, nieufnym w stosunku do świata, wiedzącym, że TRZEBA iść na śmierć.