Język polski

Szyderstwo i śmiech narzędziem literatury od średniowiecza od oświecenia w kształtowaniu nowego człowieka



Już od dawien dawna wiadomo, że żeby wpłynąć na postępowanie przeciętnego człowieka, łatwiej odwołać się do jego emocji niż rozumu. Nie każdy może być odbiorcą uczonej rozprawy. Jeżeli natomiast tekst stanie się okazją do dobrej zabawy, rozśmieszając czytelnika, na pewno lepiej utkwi mu w pamięci. Kierując się takim rozumowaniem, już średniowieczni autorzy wykorzystywali gatunki literackie, pozwalające przekazać poważną treść w lekki i zabawny sposób, tak aby uczynić ją przystępną w odbiorze dla jak najszerszej publiczności. Szyderstwo pozwala autorowi ukazać rzeczy godne według niego potępienia w złym świetle, a do tego podkreśla jego przewagę umysłową nad krytykowanymi osobami. Trudno dyskutować jest z uszczypliwie sformułowanymi zarzutami - po pierwsze, posiadają one wobec postronnych osób znacznie większą siłę przekonywania, po drugie, wyprowadzają one przeciwnika z równowagi, sprawiając niejednokrotnie, że sam pogarsza jeszcze swoją sytuację. Przykładem utworu średniowiecznego, w którym odnaleźć można elementy szyderstwa i śmiechu, jest "Satyra na leniwych chłopów" napisana przez anonimowego autora. Utwór w przesadny sposób charakteryzuje typowego kmiecia, który robi wszystko, aby uniknąć pracy na polu swojego pana. Ucieka się przy tym często do podstępu, a pod maską niewinności i prostoduszności kryje spryt i obłudę. Autor "Satyry na leniwych chłopów" odbiega od moralizatorskiego tonu, który spotkać można w większości tekstów średniowiecznych. Pragnie poprzez zastosowanie przejaskrawionego opis dotrzeć do odbiorcy. Czy mu się to udało wobec jemu współczesnych? Trudno dzisiaj to ocenić. Prawdą jest natomiast, że po przeczytaniu "Satyry" widzimy przed oczami jasno obraz chytrego chłopa. Wesoły styl utworu nie skłania do krytycyzmu lub polemiki. Razem z podmiotem lirycznym śmiejemy się raczej z przywar kmieciów niż zastanawiamy nad zasadnością podniesionych w wierszu zarzutów. W podobnym do "Satyry na leniwych chłopów" tonie utrzymany jest wiersz Słoty "O zachowaniu się przy stole". Tutaj krytyce podlegają już nie kmiecie, ale szlachta nie obeznana z zasadami savoir-vivre'u. Autor w karykaturalny sposób opisuje zachowanie przeciętnego szlachcica przy stole, który w takiej chwili podobny wydaje się raczej do zgłodniałego zwierza niż do przedstawiciela najlepszego ze stanów. Wiersz nie poprzestaje na wyśmiewaniu niezgrabności, obok tego zawiera wskazówki i pouczenia. Sprawia to, że stanowi konstruktywną krytykę i spełnia swój dydaktyczny cel, jakim jest przybliżenie rodzimemu odbiorcy dobrych manier obowiązujących w dworach zachodniej Europy. Nowy okres w dziejach ludzkości, odrodzenie, zerwała w znacznym stopniu ze średniowiecznymi poglądami na świat. Nie oznaczało to, jak się okazuje, całkowitego zaniedbania spuścizny literackiej tej epoki. Śmiech i szyderstwo znalazło swoje miejsce również w dziełach renesansowych. W miarę rozwoju języka pisanego powstały nowe formy posługujące się tymi elementami. Za przykład niech posłużą nam figliki Mikołaja Reja lub fraszki Kochanowskiego. Oba gatunki charakteryzowały się zwięzłością formy, która wymuszała z kolei trafność treści, nierzadko okraszonej humorem, albo nawet szyderczej. W wierszu Reja pod tytułem "Mnich" podmiot liryczny zwraca się bezpośrednio do czytelnika. Maluje przed jego oczami obraz zakonnika, "bestyi", w której "strzyżonym łbie" drzemią "dziwne zabobony". Nietypowy ubiór mnicha poczytywany jest za przejaw jego próżności i szaleństwa. Krótka konkluzja obraca ostrze satyry przeciwko ludziom uważającym zakonników za osoby święte i dostojne. Podobnie charakteryzuje duchownych Kochanowski we fraszce "O kaznodziei". Krótki dialog zawarty w tym utworze pozwala stwierdzić, że tytułowemu kaznodziei o wiele bardziej zależy na zasobności własnej kieszeni niż na czystości duszy. Domyślności czytelnika pozostawia Kochanowski także interpretację wtrąconego niby mimochodem zdania, że ksiądz "miał doma kucharkę". Pobudza przez to wyobraźnię odbiorcy wiersza i podsuwa mu swoje podejrzenia jako jego własne. Tak zwany nurt dworski literatury barokowej wprowadził pojęcie konceptu. Dobry utwór miał zaskoczyć czytelnika. Czasami dokonywano tego przez złamanie obyczajowych i formalnych ograniczeń, jak to uczynił Jan Andrzej Morsztyn w "Sonecie do trupa". Jednak równie często chodziło po prostu o dostarczenie czytelnikowi rozrywki przy czytaniu wiersza. Ten sam autor drwi sobie na przykład w utworze "Niestatek" ze zmienności kobiet. "Bierzmowanie" to z kolei wiersz miłosny, w którym w dowcipny sposób nadane jest tytułowemu słowu dodatkowe, bynajmniej nie religijne, znaczenie. Autorzy należący do nurtu ziemiańskiego baroku na ogół obdarzają swoje dzieła funkcjami dydaktycznymi, koncentrując się na problemach społecznych współczesnej im Rzeczypospolitej. Wacław Potocki stosuje w utworze "Kto mocniejszy, ten lepszy" formę dialogu. Pozwala ona na pozorne zdystansowanie się autora od przekazywanej treści, co przekonująco działa na odbiorcę utworu. Pytania zadawane przez mówiącą w wierszu osobę i zarazem odpowiedzi, które na nie padają, są jednak do tego stopnia naiwne, że rozśmieszają czytelnika. W krzywym zwierciadle ukazany jest poważny problem innowierców w Polsce. Jednak również Potocki oprócz pisania wierszy dotyczących spraw społecznych pozwalał sobie czasem na stworzenie utworu po prostu, aby rozbawić czytelnika. Najlepszym przykładem jest fraszka "Do tegoż łysego", w której autor naigrywa się właśnie z... łysiny. Filozofia oświecenia mocno podkreśliła utylitarny charakter literatury. Dzieła oświeceniowych autorów krytykowały dlatego wady ludzkie i społeczne, podobnie jak w poprzednich epokach - z przymrużeniem oka lub na poważnie. Aby się o tym przekonać, wystarczy wspomnieć satyrę "Pijaństwo" Ignacego Krasickiego. Wiersz skupia się na powszechnym problemie zgubnego nałogu. Charakterystyczne dla epoki jest to, że Krasicki nie tylko wyśmiewa irracjonalne zachowanie pijanego człowieka, ale wskazuje również na społeczne konsekwencje braku umiaru w korzystaniu z używki. Pijany szlachcic w czasie, kiedy jego ojczyzna wymaga od obywateli troski i postępowości, zajmuje się politycznymi kłótniami na tematy dawno już nieaktualne. Hasło "uczyć, bawiąc" realizuje Krasicki także w "Monachomachii", będącej ciętą satyrą na stosunki panujące w klasztorach. Autor świadomie decyduje się na złamanie zasady "decorum", która głosi, że forma dzieła powinna odpowiadać jego treści. Wzniosłym stylem opisuje karczemną bijatykę zacofanych "uczonych" zakonników, nadając jej w ten sposób rys śmieszności i absurdalności. Jak widać z przytoczonych przykładów, literatura nigdy nie stroniła od posługiwania się śmiesznością i szyderstwem. Pozostaje ocena, czy rzeczywiście wpływała w ten sposób na kształtowanie nowego człowieka. Nie ulega wątpliwości, że bardzo często takie stawiała przed sobą zadanie. Niestety, historia Polski, szczególnie zaś jej upadek w XVIII wieku, wskazuje na to, że nie zawsze udawało się zrealizować ten piękny cel. Z drugiej strony trudno jednak dopatrzeć się w tym winy autorów dzieł literackich. Pozostaje więc życzyć Polakom, także dzisiaj, aby więcej uwagi zwracali na trafną satyrę i zachowali przy tym duży krytycyzm wobec otaczającej ich rzeczywistości.